W czwartek Sonia Bohosiewicz postanowiła wywołać małą aferę i publicznie ponarzekać wraz z siostrą Mają i Zofią Zborowską na instagramowy profil, który jest jej zdaniem "oburzający". Aktorka stwierdziła, że strona Pani z domu pogrzebowego jest "szkodliwa społecznie", choć autorka publikowała na niej raczej treści edukacyjne, zdradzając przy okazji kulisy pracy w domu pogrzebowym.
Jestem pewna, że Instagram jej po prostu najzwyczajniej w świecie zamknie konto, bo treści są szkodliwe i naruszają prawa osobiste i dobro innych ludzi. (…) Jednym ze zdjęć były ręce starszej kobiety z pięknymi pierścionkami. Jeżeli by się okazało, że rozpoznałybyście ręce swojej mamy, która zmarła kilka dni temu, po kształcie rąk czy po pierścionkach, bez pokazywania twarzy, byłybyście zadowolone? – pytała wzburzona Zofię i Maję.
Internauci nie rozumieli tej burzy w szklance wody, bo nie widzieli nic niestosownego w profilu edukacyjnym i przełamującym tabu. Punktowali nieco przebrzmiałą aktorkę, że jako osoba niepokazująca żadnych pouczających treści na Instagramie, powinna przystopować z krytyką.
"Jak można krytykować profil edukacyjny, samej prowadzić taki prosty, niczym niewyróżniający się profil, jak ten. Kim ty jesteś, żeby oceniać inne osoby, które tak samo jak ty, pokazują tu swoją pracę?"; "Ktoś pracuje i chce przekazać coś ciekawego, ale przyjdzie taka oburzona Sonia, co jej i równie oburzonym koleżaneczkom coś się nie podoba, to trzeba bezczelnie i prostacko skrytykować czyjąś pracę?" – dziwili się internauci.
Okazuje się, że sprawa ma ciąg dalszy. Autorka profilu Pani z domu pogrzebowego zdecydowała się zawiesić działalność w sieci. Po wywodzie Bohosiewicz zalała ją fala hejtu. Instagramerka wydała oświadczenie, w którym tłumaczy swoją decyzję. Jak twierdzi „została zniszczona jako człowiek”.
Ze względu na nagonkę, falę hejtu, która na mnie spadła, zawieszam swój profil. Za kontami na Instagramie kryją się ludzie, którzy czują, są wrażliwi, mają dom i rodzinę. Nie są kukłami bez uczuć. Nie jestem sobie w stanie z tym na chwilę obecną poradzić, przerosło mnie na tyle, że nie jestem w stanie funkcjonować jako człowiek. W moim odczuciu nie zrobiłam nikomu nic złego, zdjęcia na profilu były z internetu i nie naruszyły praw zmarłych ani ich rodzin. Zdjęcia są ogólnie dostępne w internecie, po wpisaniu odpowiedniej frazy. Chciałam tylko pokazać, jak wygląda druga strona, jak ciepli i wrażliwi ludzie zajmują się zmarłymi, że nie są to osoby, które są postrzegane przez pryzmat stereotypów. Dziękuję tym, co byli ze mną od początku i tym, którzy przyszli tu po wiedzę. Zostałam zniszczona jako człowiek, nie jako konto - pisze.
Na miniaturce jej profilu, który stał się prywatny, pojawił się też tekst, w którym Pani z domu pogrzebowego przeprasza wszystkich, który mogli poczuć się urażeni jej działalnością.
Oficjalnie oświadczam, że moim celem nie było propagowanie prześmiewczych postów o zwłokach i ciałach zmarłych. Moim jedynym celem było i jest oswojenie ludzi z tematem śmierci, ponieważ jest to temat zbyt rzadko poruszany. W moim odczuciu konto i jego tematyka oraz zamieszczane zdjęcia i posty mieściły się w granicach dobrego smaku. Jestem ogromną przeciwniczką hejtu w każdej postaci, nawet pod pozorem dobrych intencji. Uważam temat za zamknięty, nie wracajmy do tego co było. Jeśli ktoś poczuł się urażony, to bardzo przepraszam - kontynuuje.
Myślicie, że Sonia Bohosiewcz jest teraz zadowolona?