Polacy kochają korzystać z demokratycznego prawa do manifestowania. Ostatnie wydarzenia w Białymstokupokazały, że ci, którzy chcieliby to prawo ograniczyć, sami nie znają umiaru. Kontrmanifestacje tamtejszego marszu równości zakończyły się zatrzymaniem 25 osób. Co ciekawe wszyscy zatrzymani to samozwańczy "obrońcy polskości".
W sobotę 10 sierpnia pierwszy Marsz Równości przeszedł ulicami Płocka. Hasłem marszu było "Płock napędza równość". Oprócz równości napędzić stracha próbowało też siedem kontrmanifestacji otaczających przemarsz. Prezydent miasta - Andrzej Nowakowski, mimo patronatu honorowego nad imprezą nie zjawił się osobiście. Na transparentach "psychoprawica" przekrzykiwała się z "normalną rodziną". Gdzieś w tle politycy lewicy pod presją październikowych wyborów próbowali zbijać polityczny kapitał. Powtórki z Białegostoku nie było również dzięki czujności policji, pacyfikującej krewkich "obrońców wartości".
Ci ostatni, w deklaracjach szczególnie wyczuleni na obronę dziecięcych umysłów, sami zapraszali młodych chłopców, by wykrzykiwali niecenzuralne hasła pod adresem pokojowych uczestników marszu. Tę kuriozalną sytuację uwiecznił jeden z użytkowników Twittera.
Inny Twitterowicz zauważa też, że relacjonująca wydarzenie konserwatywna TV Republika użyła Grobu Nieznanego Żołnierza, by zyskać najlepsze ujęcie do reporterskiej "setki". Gratulujemy wyczucia.
Oni powinni się schować i potulnie siedzieć w domach - przekonywał reportera kontrmanifestant. Nam to nie przeszkadza, my to tolerujemy - zawtórowała mu kobieta - tylko niech siedzą w domu - spuentowała. Ot konserwatywna logika. Jej ofiarą padł też znany zawodnik MMA - Marcin "Różal" Różalski. W jego mniemaniu najwyraźniej nienawiść do ludzi wcale nie kłóci się z deklarowaną miłością do zwierząt.
Jestem płocczaninem z krwi i kości od 41 lat - podkreślił swoje pochodzenie niczym osobiste osiągnięcie. Chwilę później objaśnił teorię spiskową stojącą jego zdaniem za tęczową manifestacją. Są to wszystko ludzie dojezdni, najezdni. Przywiezieni tutaj, żeby w naszym mieście zrobić gnój, żeby znów poróżnić Polaków, żeby znów zrobić wielki syf, żebyśmy się znowu nienawidzili i żeby było głośno w telewizjach - zaznaczył. Ja u siebie w mieście nie życzę sobie, żeby oni to robili. Oni chcą, a ja nie chcę. Czyja będzie demokracja? Czyje ma być na wierzchu? To jest nasze miasto i my tego sobie nie życzymy - zakończył definitywnie.
Policja informuje jedynie o dwóch zatrzymanych. Wygląda więc na to, że marsz przebiegł spokojniej, niż w Białymstoku. Wróżycie Różalowi prezydenturę Płocka w następnej kadencji?