Julia Roberts jest jedną z niewielu gwiazd, którym od lat udaje się skutecznie chronić swoją prywatność przed mediami. Nie obywa się jednak bez spięć. Niedawno jeden ze śledzących aktorkę paparazzi podał ją do sądu. Dziennikarz twierdzi, że wściekła Julia groziła mu gazem łzawiącym. Wyobrażacie sobie taką scenę?
Fotoreporter zeznał, że śledził gwiazdę, aby zrobić jej ładne zdjęcie z dziećmi. Ponieważ uważał Roberts za spokojną i opanowaną osobę, nie spodziewał się z jej strony żadnego ataku.
Ustawiłem się rano pod jej domem i śledziłem ją przez kilka godzin – powiedział policjantom paparazzi. Wiedziałem, że jest z maluchami, więc trzymałem się z daleka.
Dziennikarz zeznał, że gwiazda naglę się zatrzymała, wysiadła z samochodu i zaczęła na niego wrzeszczeć, nie przebierając w słowach:
Wypie****laj stąd! To moje życie! – krzyczała Roberts. Zejdź mi ku**a z oczu. Znajdź sobie coś ciekawszego do roboty! Zrób coś ze sobą! Mam was wszystkich skur**synów po dziurki w nosie!
Następnie podeszła do zamkniętego okna samochodu, w którym siedział dziennikarz i pokazała mu gaz łzawiący. Wyraźnie dała do rozumienia, że jeśli wysiądzie z auta, lub będzie dalej ją śledził, nie zawaha się go użyć.
Stanęła przy drzwiach i powiedziała przez zęby: Moja rodzina jest dla mnie najważniejsza – zeznał dziennikarz, który pozwał aktorkę o napaść. Była gotowa potraktować mnie gazem. Dobrze, że nie wysiadłem z samochodu.
Litości. Biedny, pokrzywdzony paparazzi :)