Życie Ewy Minge to gotowy scenariusz na film. Gwiazda mimo zmagania się z wieloma przeciwnościami losu odniosła międzynarodowy sukces. I choć pochodząca ze skromnej rodziny Minge wygrała z nowotworem i stworzyła dochodowy biznes, cześć ludzi wciąż skupia się na ocenianiu jej wyglądu. Projektantka wiele razy tłumaczyła, że jej rysy twarzy są w dużej mierze efektem walki z chorobą (Minge cierpi na wrodzoną wadę wątroby). Po raz kolejny odniosła się do tego tematu zasiadając na kanapie w programie Pytanie na śniadanie.
Zostałam przeproszona przez osobę ,która żartowała sobie z mojej twarzy i wybaczyłam - powiedziała Minge nawiązując do komentarza, który jakiś czas temu wygłosił Michał Figurski. Operacje plastyczne nie są niczym złym. Nawet gdyby ktoś robił i mu nie wyszło, to nie ma powodu, by śmiać się z czyjegoś wyglądu. W moim przypadku jest to wynikiem choroby, niekompetencji lekarzy, głupoty - dodała.
Gwiazda zasugerowała, że nie chciała pokazywać się medialnie, ale jej zawód tego wymaga.
Najgorsze było to, że ja musiałam się pokazywać medialnie. Musiałam wychodzić. To jest straszne, ale ja żyję trochę z twarzy, po której deptano, aczkolwiek nie jestem ani miss, ani nie występowałam jako aktorka.
Projektantka wspomniała też, że za granicą doceniana jest za pracę, a w Polsce oceniana przez pryzmat wyglądu.
W czasie, gdy robiłam piękne rzeczy na świecie, w Polsce skupiano się na tym, jak wyglądam […]. Hodujemy puste emocje. Hodujemy puste wartości - wyznała Ja się zawsze czułam piękna. Tyle wartościowych rzeczy w życiu zrobiłam. Popełniłam też wiele błędów, z których potrafiłam wyjść - dodała gwiazda.