W ciągu ostatnich dni Meghan Markle i książę Harry musieli zmagać się z zarzutami o degradację środowiska. Opinia publiczna ostro skrytykowała ich loty prywatnymi odrzutowcami i zarzuciła im dokładanie cegiełki do zwiększenia emisji gazów cieplarnianych. W ich obronie stanął Elton John, który twierdził, że dopilnował tego, by lot Sussexów był przyjazny dla środowiska.
Lotniczy dramat sprytnie wykorzystali Kate i William. Wybrali się do szkockiej posiadłości Balmoral tanimi liniami lotniczymi, co oczywiście pozytywnie wpłynęło na ich wizerunek. Zamiast prywatnego odrzutowca postawili na przelot samolotem linii FlyBe, za który zapłacili jedynie 300 złotych.
Okazuje się jednak, że wakacyjna podróż Williama i Kate nie była wcale aż tak ekologiczna, jak mogłoby się wydawać. Lot, który zabrał rodzinę królewską, był obsługiwany przez firmę Loganair w imieniu Eastern Airways, partnera franczyzowego Flybe. Według Daily Mail szefowie chcieli jednak, by William i Kate podróżowali samolotem z logiem Flybe, dlatego specjalnie dla nich ściągnęli z centrali drugą maszynę. Samolot Loganair, który pierwotnie miał zabrać Cambride'ów, wystartował pusty 45 minut po odlocie maszyny z Williamem i Kate na pokładzie. Małżonkowie nie zdawali sobie sprawy ze zmian i nie prosili o specjalne traktowanie. Rzecznik pałacu Kensington odmówił komentarza w tej sprawie.
Brytyjski tabloid zauważył, że sprowadzanie dodatkowego samolotu miało katastrofalny wpływ na nautrę:
_**Dodatkowe 4,5 tony dwutlenku węgla zanieczyściły środowisko tylko dlatego, aby rodzina królewska leciała samolotem z napisem Flybe, zamiast zwykłą maszyną, która standardowo obsługuje te trasę**_ - czytamy na łamach _**Daily Mail.**_
Przedstawiciele Flybe twierdzi, że firma nie ma z tym nic wspólnego:
_**Zaprzeczamy, że decydowaliśmy, który samolot ma latać na trasie w pełni obsługiwanej przez Eastern Airways.**_
Spodziewaliście się, że nawet firmy przewozowe będą chciały ogrzać się w blasku sławy rodziny królewskiej?