Książę Harry jest w żałobie po przyjacielu, który odebrał sobie życie 5 sierpnia. Jules Roberts miał 37 lat. W 2013 roku szkolił księcia przed charytatywną wyprawą na Biegun Południowy. Uczył go, jak przetrwać w ekstremalnych warunkach polarnych. W wyprawie brytyjskiemu arystokracie towarzyszyło 12 osób, w większości weteranów.
Informacja o samobójczej śmierci Julesa dopiero teraz przedostała się do mediów. Mężczyzna pozostawił w żałobie żonę Francescę i dwuletnią córkę. Jak podaje informator The Mirror, książę był wstrząśnięty informacją o śmierci przyjaciela.
To był dla niego szok. Harry i Jules polubili się od momentu, gdy się poznali - mówi źródło.
Roberts został poddany kremacji i pochowany w Newcastle-under-Lyme. Harry'ego nie było na pogrzebie, ale wysłał rodzinie list z kondolencjami i wieniec.
Jules był prezesem organizacji charytatywnej Sharegift, która miała biura w pobliżu Pałacu Buckingham. Zapewnił m.in. fundusze na rzecz akcji Heads Together, dotyczącej zdrowia psychicznego, którą Harry zainicjował wraz z Williamem w 2017 roku.
Znajomi i współpracownicy wspominają Julesa jako człowieka serdecznego i zaangażowanego w pomoc innym.
Był dobrym człowiekiem, którego energia przekraczała wszelkie wyobrażenia. Wszystko robił z ogromnym, szczerym uśmiechem. Miał niezwykłą umiejętność nawiązywania kontaktów z ludźmi. Był diamentem. Podziwiał ogromne zaangażowanie Harry'ego w edukację na temat zdrowia psychicznego i społeczność weteranów - mówi Ed Parker, założyciel The Walking With The Wounded - organizacji, która pomaga weteranom powrócić do normalnego życia.
Jules był też sportowcem - brał udział w maratonach i biegach ekstremalnych. W przyszłym roku na Saharze odbędzie się maraton ku jego pamięci.
Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, dzwoń pod bezpłatny numer 800 70 2222 całodobowego Centrum Wsparcia dla osób w kryzysie. Możesz też napisać maila lub skorzystać z czatu, a listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz TUTAJ.