Patryk Vega w ciągu kilku ostatnich lat zrobił ogromną karierę. Aktualnie jest najpopularniejszym polskim reżyserem, a bilety na jego filmy sprzedają się jak świeże bułeczki, mimo że krytycy są raczej sceptyczni wobec jego twórczości.
Wraz z wielkim sukcesem na konto reżysera zaczęły wpływać ogromne sumy pieniędzy. Wydaje się momentami, że Vega sam już nie wie, co z nimi robić. Wozi się np. Lamborghini 2,5 miliona złotych czy Ferrari 488 za ponad milion.
W najnowszym wywiadzie dla Gali Patryk Vega szczerze opowiedział o swoim stosunku do pieniędzy.
Pracuję, by zarabiać. Mam życie rozpisane w liczbach i określonych planach związanych z zakupami, zwłaszcza nieruchomości, które będą stanowić zabezpieczenie dla mojej rodziny na przyszłość - wyjaśnia.
Vega zdobył się na odważne, osobiste wyznanie.
Czasami kupuję coś tylko po to, by dostarczyć sobie adrenaliny - ujawnia 42-latek. _**Jestem uzależnieniowcem, przez piętnaście lat byłem alkoholikiem i chociaż od trzydziestego roku życia nie piję, wpadłem w nałóg zarabiania pieniędzy.**_
Reżyser opisuje typowy dla osoby uzależnionej schemat.
Sama informacja, że pieniądze wpłynęły na konto, jest dla mnie nagrodą. Adrenalina skacze, a ja czuję chwilowe ukojenie. Problem w tym, że muszę zarabiać coraz więcej i więcej, aby podtrzymać pozytywne emocje - mówi.
Aktualnie Vega produkuje średnio dwa filmy rocznie. Jak wiadomo, uzależnienia mają to do siebie, że postępują. Myślicie, że za jakiś czas będzie kręcił po cztery filmy, żeby zaspokoić głód na kolejne przelewy? A może znajdzie jeszcze jakieś inne źródło zarobkowania?
Zobacz też: Patryk Vega WYŚMIEWA Bartłomieja Misiewicza: "Mam zegarek, który jest dwa razy więcej wart niż jego pozew"