Ewa Szabatin postanowiła się pochwalić, że jej kolekcja pantofelków na szpilce liczy 31 par. W rozmowie z Super Expressem "narzeka", że potrzebuje na nie aż oddzielnego mebla.
Każda para ma swoje miejsce - wyjaśnia. Przyznaję, że bardzo szybko niszczę buty. Kiedy idę na imprezę nie umiem stać i podpierać ściany. Dużo tańczę i przez to mam pościerane czubki i zdarte obcasy. Na szczęście jest w Warszawie wspaniały szewc, który ratuje moje szpileczki.
W kolekcji Szabatin znajdują się głównie buty kupowane za granicą. Jak wiadomo nie ma w show-biznesie większego obciachu niż przyznać się do robienia zakupów w Polsce. Niektórzy nawet po ubrania polskich firm latają do Nowego Jorku...
Szabatin zaprezentowała brukowcowi szpilki pochodzące z Mediolanu oraz Londynu. Jeśli ma jakieś polskie to pewnie przemyślnie je ukryła. Ciuchy, torebki, a przede wszystkim buty kupowałabym non stop, gdybym tylko miała dużo pieniędzy - wyznaje.
To się nazywa żądza lansu. Wyobraźcie sobie - wpuścić dziennikarzy z tabloidu do domu i pokazywać im, ile ma się par butów...
