Mac Miller zmarł we wrześniu 2018 roku w wyniku przedawkowania narkotyków. Śmierć rapera wzbudziła ogromne emocje i skutecznie wstrząsnęła światem show biznesu. 26-letniego Millera znaleziono martwego w jego domu po tym, jak zażył śmiertelną dawkę alkoholu, kokainy i fentanylu. Przyczynę śmierci rapera ogłoszono w listopadzie zeszłego roku.
Śmierć Maca Millera wywołała w środowisku artystycznym prawdziwe trzęsienie ziemi. Oczy fanów z całego świata zwróciły się wtedy między innymi w kierunku Ariany Grande, jego byłej dziewczyny. Od tego czasu artystka wielokrotnie wspominała byłego ukochanego, chociażby podczas koncertu zorganizowanego w jego rodzinnym mieście.
Okazuje się jednak, że choć ogłoszono oficjalną przyczynę śmierci, to wciąż nie oznacza to końca sprawy. Zgodnie z doniesieniami amerykańskich mediów zarzuty usłyszał właśnie dealer, który dostarczył Millerowi ostatnią dawkę narkotyków przed jego tragiczną śmiercią. 28-letni Cameron James Pettit był tym, który dostarczył mu wtedy nielegalne substancje.
Jak informuje NBC News, mężczyzna został oskarżony przez prokuraturę w Los Angeles. Tej tragicznej nocy Mac Miller miał poprosić Pettita o dostarczenie mu oksykodonu, czyli środka przeciwbólowego o działaniu narkotycznym. W dniu śmierci znaleziono w jego domu także fentanyl, kokainę i xanax.
Po tym, jak Mac Miller zmarł, zrozpaczony dealer wysyłał wiadomości do swoich znajomych. Pisał w nich, że nie czuje się najlepiej i może go czekać długa odsiadka w więzieniu. Możliwe, że wkrótce jego obawy się spełnią, a prywatne wiadomości wysyłane do znajomych z pewnością nie będą działały na jego korzyść w sprawie...