O Robercie Pattinsonie w ostatnim czasie zrobiło się głośno, o dziwo, nie za sprawą kolejnego medialnego romansu. Aktor dostał w końcu główną rolę w wysokobudżetowym hicie i ma szansę, dzięki wcieleniu się w postać Batmana, na dobre zerwać z łatką bohatera Zmierzchu.
Okazuje się, że kontrowersja jest nieodłącznym elementem strategii promocyjnej Pattinsona. W rozmowie z tygodnikiem Variety aktor wyznał, że niedawno sobie uzmysłowił, że na planach filmowych najczęściej uprawia miłość... w pojedynkę:
Ciągle się masturbuję. W ostatnich trzech albo czterech filmach miałem sceny z masturbacją. Zrobiłem to w High Life, zrobiłem to w Damsel, no i w The Devil All the Time. Właśnie uświadomiłem sobie, że zrobiłem to już cztery razy - powiedział.
Uroki ambitnego kina?