Demi Moore do dziś uchodzi za prawdziwą ikonę lat 80. i 90., zyskując gigantyczną popularność rolami w takich klasykach, jak Uwierz w ducha, Niemoralna propozycja czy Striptiz. Z biegiem lat aktorka zaczęła obsesyjnie walczyć z upływającym czasem, co poskutkowało uzależnieniem od operacji plastycznych, zaburzeniami odżywiania i niezliczonymi godzinami spędzonymi na siłowni. W pewnym momencie proces starzenia wpędził Moore w depresję, alkoholizm i narkomanię, co w rezultacie doprowadziło do licznych pobytów na odwyku oraz w szpitalu psychiatrycznym.
Wszystko wskazuje na to, że ostatnia kuracja w ośrodku przyniosła oczekiwane efekty, dzięki czemu Demi w końcu udało się wyjść na prostą. O swojej walce z demonami i burzliwej przeszłości celebrytka opowiedziała w najnowszym numerze amerykańskiej edycji Harper's Bazaar, przy okazji prezentując na okładce swoje nagie, wyćwiczone ciało. Sesja okładkowa nawiązuje do słynnego zdjęcia Demi w zaawansowanej ciąży, które ukazało się na łamach Vanity Fair w 1991 roku.
W szczerym wywiadzie gwiazda wyznała, że swoją skłonność do uzależnień odziedziczyła po rodzicach, którzy wielokrotnie faszerowali się środkami odurzającymi w jej obecności.
Pamiętam, jak będąc jeszcze małą dziewczynką, musiałam użyć swoich dziecięcych palców, by wyjąć matce pigułki z ust, które usiłowała przełknąć, podczas gdy mój ojciec trzymał je otwarte i instruował mnie, co mam robić - wyjawiła Moore. Dobrze pamiętam, co wtedy czułam. Coś bardzo ciężkiego i paraliżującego. Moje dzieciństwo się wtedy skończyło.
Moore przyznała, że została abstynentką po dwudziestce, żeby po 20 latach życia w trzeźwości ponownie wrócić do brania narkotyków i picia.
Częścią bycia trzeźwym jest to, że nie chce się przegapić ani sekundy życia, nawet jeśli oznacza to, że będziemy doświadczać bólu - zakończyła.
Myślicie, że uporała się już ze swoimi demonami?