Wybory parlamentarne zaplanowane są na 13 października. Można więc śmiało powiedzieć, że kampania wyborcza wchodzi w decydującą fazę.
Dość nieoczekiwanie spore emocje wzbudza trzecia teoretycznie siła polskiej polityki - Zjednoczona Lewica. Zaczęło się od samego zjednoczenia, kiedy to Razem i Wiosna zawarły koalicję z krytykowanym niejednokrotnie SLD. Fakt, że w lewicowej koalicji są aż trzy partie sprawił, że nie każdy chętny znalazł się na liście wyborczej. Najwięcej emocji wzbudził brak Moniki Jaruzelskiej.
Wszystko wskazuje na to, że miejsce na liście "zabrała" jej Anna Maria Żukowska, rzeczniczka prasowa SLD. Wyjątkowo nie spodobało się to Leszkowi Millerowi.
Żałuję, że pani Żukowska jest na liście, a pani Jaruzelskiej nie ma - ubolewał na antenie TVN.
To nie koniec. Jaruzelska zasugerowała, że miejsce Żukowskiej na liście to nie przypadek. A za wyborem stoją osobiste preferencje Włodzimierza Czarzastego.
Wypchnął z listy wszystkie kobiety ze znaczącymi nazwiskami. Chodziło o to, by nikt nie robił konkurencji faworyzowanej przez niego i promowanej za wszelka cenę dwójce na liście, Annie Marii Żukowskiej - żaliła się Robertowi Mazurkowi.
_**Mężczyźni w kryzysie wieku średniego robią różne rzeczy. Jak widać, każdy Kazimierz ma swoją Isabel**_ - zasugerowała.
Sama zainteresowana odpowiedziała jej na Twitterze. Żukowska stwierdziła, że… pies Jaruzelskiej chciał zgwałcić jej suczkę.
Rok temu na wspólnym kampanijnym spacerze z psami na Polu Mokotowskim z kandydatem na prezydenta Warszawy Andrzejem Rozenkiem, pies pani Jaruzelskiej chciał zgwałcić moją (wysterylizowaną, więc to dziwne) sunię.
Jakby tego było mało, rozpustny pies Jaruzelskiej miał też nasikać do butów Żukowskiej.
_Kiedy ją wzięłam na kolana, podszedł i mi nasikał do butów. Jaki pies, taki pan._
Wpis Żukowskiej zniknął już z Twittera. Spodziewaliście się wyciągania aż takich brudów? **_
_**