Filip Chajzer nosi w sobie prawdziwego "dziennikarskiego bakcyla", który zapewnił mu już nominację do pudelkowej żenady roku. Wciskanie botoksu w czoło, homofobiczne żarty czy nawoływanie do linczu na Facebooku to jedynie niektóre z pozycji w imponującym CV Filipa. Ambitny syn Zygmunta Chajzera objął niedawno posadę prowadzącego Dzień Dobry TVN, co umożliwia mu fundowanie widzom porannej dawki "cudzowstydu".
W poniedziałkowym odcinku śniadaniówki Filip miał okazję przeżyć bliskie spotkanie z kapucynkami. W pewnym momencie małpka ugryzła Chajzera w rękę, czym oczywiście nie zapomniał pochwalić się na Instagramie. Ze swoimi przemyśleniami wyskoczyła także niezastąpiona Kinga Rusin, która od czasu kosmetykowej afery z Małgorzatą Rozenek pełni funkcję "naczelnej polskiej ekolożki". Koleżance Filipa ze stacji nie spodobał się fakt, że kapucynki miały na sobie ludzkie ubrania.
Nie obyło się oczywiście bez riposty pogryzionego przez małpę Chajzera. Prowadzący "kultowej" Hipnozy całą winę złożył na produkcję śniadaniówki:
Droga Kingo. Pracujesz w Dzień Dobry TVN od pierwszego wydania tego programu i jak doskonale wiesz nie wymyśliłem tego tematu. Razem z Małgorzatą Ohme przeprowadziliśmy dziennikarską rozmowę o pewnym zjawisku. Ja nie jestem od oceniania, osądzania, wydawania wyroków - napisał w komentarzu na Instagramie.
Przyznał również, że nie jest polskim "Doktorem Dolittle" i ma prawo nie znać się na zwierzęcej modzie:
Nie mi oceniać czy trzymanie: kota, psa, małpy, węża, chomika czy żółwia w domu wolnostojącym bądź bloku jest właściwe czy nie. To nie jest mój zawód, nie jestem też ekspertem w tej sprawie. Nie wiem też czy ubieranie kotów, psów, koni i kapucynek szkodzi tym zwierzakom. Jedno jest dla mnie pewne. Ludzie, z którymi wczoraj rozmawialiśmy, bardzo kochają te zwierzęta i z pewnością nie daliby im zrobić krzywdy -zarzekał się.