Od niedawna Filip ma okazję sprawdzić się w roli prowadzącego Dzień Dobry TVN, gdzie raczy widzów swoim specyficznym poczuciem humoru. Bieżący tydzień rozpoczął od bliskiego spotkania z kapucynkami. Podczas odcinka poświęconemu małpkom jedno ze zwierząt nieoczekiwanie ugryzło dziennikarza. Całą sytuacją Chajzer nie omieszkał pochwalić się w sieci. Jego "zabawny" wpis na Instagramie nie spodobał się nie tylko niektórym internautom, ale i samej Kindze Rusin, która postanowiła pouczyć młodszego kolegę.
Zaangażowana w ekologię Rusin zapomniała jednak, że jakiś czas temu sama zapozowała z dzikim zwierzęciem. Na okładce Vivy mogliśmy oglądać zadowoloną dziennikarkę leżącą na afrykańskiej ziemi ramię w ramię z małym gepardem.
We wtorek Kinga zamieściła na swoim instagramowym profilu obszerny wpis, w którym zdecydowała się wytłumaczyć sesję sprzed trzech lat.
_**Nie trzymam dzikiego zwierzęcia w domu! Nie przebieram go! I protestuję, tak jak robią to setki organizacji, przeciw zabawom tego typu!**_ - grzmi Rusin, by po chwili opisać kulisy sesji z gepardem. Okazuje się, że dziennikarka zapozowała ze zwierzęciem tylko dlatego, że… samo do niej podeszło:
Moje cudowne zdjęcia z Afryki z żyjącym na wolności, uratowanym gepardem, który sam do nas podszedł, jak i dziesiątkami dzikich zwierząt, które spotkałam w czasie moich wypraw, są piękne i czyste - przekonuje i kontynuuje:
Oto mój wpis z 10.2017 opisujący zdjęcia z Vivy: (..) Wszyscy, którym nie jest obojętny los dzikich zwierząt i którzy cicho i głośno zastanawiacie się, jakim cudem powstały te zdjęcia. Zacznę od tego, że nigdy nie zgodziłabym się na zdjęcia w zoo, cyrku, delfinarium! Jestem więcej niż przeciwna robieniu rozrywki i interesu z dzikich zwierząt, których miejsce jest na wolności - pisze pod fotografią ze zwierzęciem. Tę gepardzicę spotkałam w prywatnym rezerwacie, w Lowveld w prowincji Limpopo w RPA. Została uratowana jako małe kocię przez ludzi, kiedy kłusownik zabił jej matkę, odchowana i wypuszczona na wolność. Nie jest już jednak do końca dzikim kotem. Nie boi się człowieka, chętnie przychodzi w pobliże ludzkich siedlisk, dlatego ma na szyi lokalizator (żeby śledzić jej ruchy i żeby nikt nie zrobił jej krzywdy). Kiedy robiliśmy zdjęcia w rezerwacie, był z nami jeden z jej opiekunów z dzieciństwa. Wyczuła go, podeszła, dała się napoić. Dzikie zwierzęta możemy oglądać na wolności, w rezerwatach. Nie będę milczeć, gdy zwierzęta te "używane" są dla naszej marnej rozrywki w domu czy cyrku. Cywilizowane kraje zakazały takich rozrywek i zamykają cyrki - czytamy w najnowszym wpisie znanej z zamiłowania do ekologii gwiazdy.