Dwa lata temu kariera Kevina Spacey’ego runęła z hukiem, gdy gwiazdor został oskarżony o molestowanie seksualne, którego miał się dopuścić w 1986 roku na 14-letnim wówczas chłopcu w swoim apartamencie na Manhattanie.
Przypomnijmy: Spacey molestował 14-latka... KŁADĄC SIĘ NA NIM! "Miałem szczęście, że nie zdarzyło się nic gorszego"
Na fali afery zaczęły wychodzić na światło dzienne kolejne niepokojące doniesienia, jakoby aktor miał wykorzystywać jeszcze innych młodych chłopców. Wieść o rzekomej pedofilii gwiazdora zbiegła się z ujawnieniem przez niego jego homoseksualnej orientacji.
Ostatecznie blisko 30 mężczyzn oskarżyło aktora o molestowanie. W wyniku skandalu Spacey stracił ważne kontrakty, a środowisko odwróciło się od niego.
Jednym z anonimowych oskarżycieli był mężczyzna o pseudonimie "John Doe", który twierdził, że w 2016 roku aktor kazał mu dotykać swoich genitaliów podczas wykonywania masażu. Do zdarzenia miało dojść w willi Spacey’ego w Malibu. Proces w sprawie ruszył w maju tego roku.
Jak informują media za oceanem, kilka dni temu do sądu federalnego w Kalifornii wpłynęła informacja o śmierci masażysty. Przyczyna zgonu mężczyzny nie została podana do publicznej wiadomości.
Śmierć powoda nie oznacza końca procesu. Jego spadkobiercy mogą bowiem kontynuować powództwo w jego imieniu.