Do niektórych konfliktów nawet my nie mamy siły. Tak jest właśnie w sprawie Filipa Chajzera i Michała Piróga. Chajzer kompromituje się próbując być weganinem, a jego "hehe” zabawne posty z grubsza opowiadają o tym, że tofu jest niesmaczne, a od jedzenia samej trawy boli głowa, co może schlebia mięsożernej gawiedzi, ale nie ma żadnej wartości edukacyjnej. Przaśne wywody Filipa starał się skomentować Michał Piróg, który niestety zaniżył (i tak wyjątkowo niski) poziom dyskusji, porównując Chajzera do dz*wki. Prezenter TVN odpowiedział, pytając skąd u takiego krzewiciela tolerancji brak zrozumienia dla drugiej strony. Teraz słynny tancerz kontratakuje. Chcielibyśmy jakoś streścić to, co napisał, ale chyba nawet on nie wie, co miał na myśli.
Spokojnie, nikogo nie obrażam, a dostrzegam jedynie analogie. Polityk to aktor, który mówi, co chcesz lub masz usłyszeć. To nie aktywista powie ci wszystko, byleby osiągnąć cel. Co jednak myśli naprawdę? Dobre pytanie - zaczyna filozoficznie
Dalej jest już tylko gorzej.
Podobnie jest z show Pana Filipa. Jest teza, kalkulacja i założenia. Wreszcie - jest działanie i różne scenariusze. Jak trzeba, to do akcji wkroczy sztab kryzysowy i najwyżej dopasujemy strategie... Lecz nigdy nie wiemy, co myśli i jaka jest jego prawda. Sądzę, że w polityce byłby naprawdę cennym nabytkiem. Idealny po każdej stronie. Tyle, że ja osobiście wole aktywistów, bo przynajmniej wiem, czego się spodziewać, aktorów wolę widzieć w teatrze, bo wiem, że to jedynie rola. Reszta wzbudza we mnie pewne obawy. Z pozdrowieniami i życzeniami wytrwałości w eksperymencie z jedzeniem. Proszę jednak uważać, bo z jedzeniem nie ma żartów, jak ze słowami - mogą wyrządzić wiele krzywdy... - napisał Piróg na Instagramie.
Apelujemy do Edwarda Miszczaka - proszę wziąć panów na dywanik, nakarmić dobrym tofu i zmusić do zawarcia pokoju.