Telenowela, jaką Daniel Martyniuk serwuje wszystkim od początku tego roku, zdaje się nie mieć końca. Syn Zenka Martyniuka od sylwestra nie może dojść do porozumienia z żoną Eweliną.
Jego zachowanie oscyluje pomiędzy skrajnościami - w jednej chwili Daniel zapewnia, że kocha małżonkę i chce być przykładnym mężem, by za moment oskarżać ją o to, że jest wyrachowana i "złapała go na dziecko".
Jeszcze niedawno wydawało się, że jest szansa na porozumienie. Daniel przepraszał i zapewniał, że zrozumiał swoje błędy. Choć wcześniej groził rozstaniem, później zapewnił, że "żadnego rozwodu nie będzie". Pojechał nawet do Lichenia, aby "wymodlić" zmianę na lepsze.
Tym razem nie zawiodę. Wbrew pozorom bardzo się kochamy. Nie dopuszczę, bym stracić żonę i córkę - mówił.
Niestety, Daniel nie będzie miał już chyba okazji udowodnić, że się zmienił, bo kilka dni temu do Sądu Okręgowego w Koninie wpłynął pozew o rozwód. Złożyła go Ewelina.
Daniel nie chce jednak słyszeć o tym słyszeć i zamierza bojkotować rozwód.
Pozew został złożony już dawno, ale nie zamierzam pojawić się w sądzie - powiedział w rozmowie z Fakt24.
Aktualnie strony czekają na wyznaczenie terminu pierwszej rozprawy. Myślicie, że finał "telenoweli" nastąpi jeszcze w tym roku?