Dawid Podsiadło od lat utrzymuje się w czołówce najpopularniejszych polskich artystów młodego pokolenia. Ma rzesze fanów, a jego płyty i bilety na koncerty sprzedają się jak świeże bułeczki. Ostatnio jest o nim jeszcze głośniej niż zazwyczaj ze względu na współpracę z innym idolem nastolatków - Taco Hemingwayem.
28 września na PGE Narodowym odbędzie się od dawna zapowiadany koncert obu artystów. Wydarzenie cieszy się tak ogromnym zainteresowaniem, że w kilka dni wyprzedano 70 tysięcy biletów i trzeba było dodrukować drugą pulę.
Na kilka dni przed koncertem atmosferę podgrzał jeszcze Tomasz Lis, który w Newsweeku poświęcił Podsiadle i Hemingwayowi sporo miejsca w artykule o ich "fenomenie".
Można się z niego dowiedzieć m.in., że wokalista i raper lubią się, choć nie przyjaźnią. Łączy ich zamiłowanie do komedii, gier na konsolę, seriali i oczywiście muzyki. Dodatkowych informacji na temat Dawida udzielił dziennikarzowi Newsweeka producent płyty Małomiasteczkowy, Bartosz Dziedzic. Wspomina np., jak Podsiadło kupował mieszkanie w Warszawie.
Siedzieliśmy w studiu i Dawid opowiada, że podoba mu się mieszkanie, które wynajmuje. Na drugi dzień je kupił. Jak ma na coś ochotę, to po prostu to robi - powiedział.
Ponadto Dziedzic ujawnił, że Dawid ma spory problem z normalnym funkcjonowaniem z powodu fanów, którzy zaczepiają go na każdym kroku. Nie ma mowy o tym, żeby muzyk przejechał się np. autobusem czy metrem.
Kiedyś przyjechałem do niego tramwajem. Powiedział, że nigdy nie robił tego w Warszawie. "To spróbuj" - miał odpowiedzieć producent.
Nie mogę, gdyż jestem gwiazdą - odparł muzyk.
Artysta już dawno temu sygnalizował, że istnieje tego typu problem. Śpiewa o nim zresztą w piosence Trofea. W 2017 roku wystosował na Facebooku nawet specjalny apel o to, żeby fani pozwolili mu w spokoju bawić się na Openerze, zamiast bez przerwy zaczepiać, prosić o autograf czy zdjęcie. Wyjaśniał, że choć stara się stwarzać pozory śmiałości, notorycznie przeżywa stres związany z wychodzeniem na zewnątrz z obawy, że zostanie "zaatakowany" przez gromadę fanów.
Wiem, że sprawiam wrażenie wyluzowanego i uśmiechniętego gościa, staram się w śmieszki, na które najczęściej reagujecie z dużą aprobatą, ALE. Każde spotkanie twarzą w twarz z jednym, jedną, z Was, wiąże się z solidną dawką czystego, naturalnego stresu - pisał.
Rozumiecie jego problemy?