Kaśka Skrzynecka została wczoraj oficjalnie wykreślona z listy kandydatówdo Eurowizji. Okazało się, że zgłosiła piosenkę, którą wykonywała już w telewizji i na scenie teatru. Nie chciało jej się, albo nie umiała.
Powiedzmy że po kłopocie. Kasia bardzo jednak na swój udział stawiała. Do tego stopnia, że postanowiła promować się, grając po... kościołach. Uznała, że wychodząc "do ludu" zyska sympatyków, którzy powysyłają na nią SMS-y i dadzą wymarzone zwycięstwo.
W ostatnią niedzielę wystąpiła w jednej z parafii w Sopocie. Zaśpiewała kilka piosenek, zaś jako bis (o który oniemiała publiczność nie prosiła) wykonała Oszaleli anieli.
Skrzynecka próbowała wydobyć z siebie jakieś dźwięki, ale średnio jej to wychodziło – wspomina nasz informator. O mało nawet nie byłoby bisów, bo kiedy pożegnała się z publicznością, wszyscy pospiesznie zaczęli pchać się do wyjścia i na koniec śpiewała do prawie pustego kościoła.
Litości! Dajcie ludziom odpocząć od tej twarzy chociaż podczas niedzielnej mszy! ;)