Jakub Pyżalski, bardziej niż jako działacz sportowy czy biznesmen, na przestrzeni ostatnich lat dał się poznać jako wulgarny agresor. Mąż Izabelli Łukomskiej-Pyżalskiej swego czasu był oskarżony o udział w zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze zbrojnym. Zarzucono mu m.in. napad na TIR-a, kradzieże i nielegalne posiadanie broni, za co został skazany w 2012 roku. Z kolei sześć lat wcześniej skazano go za znieważenie funkcjonariusza publicznego i czyn korupcyjny.
Rodzina Pyżalskich generalnie próbowała wykreować wizerunek nieskazitelnej, jednak Pyżalski nie był w stanie powstrzymać się przed kilkoma niewybrednymi epitetami rzuconymi w kierunku Petera Borovcanina parę lat temu. Przypomnijmy ten niechlubny moment w życiu ojca sześciorga dzieci.
Teraz Pyżalski będzie musiał ponieść karę za swoje postępowanie. Sąd nakazał mu zapłacić 140 tysięcy złotych odszkodowania, w tym 20 tysięcy na rzecz fundacji Feminoteka.
Już w październiku ubiegłego roku zapadł pierwszy wyrok w tej sprawie i choć mężczyzna próbował się odwoływać, pod koniec zeszłego tygodnia Sąd Apelacyjny wydał prawomocny wyrok.
Sąd całkowicie podtrzymał wcześniejszy wyrok, nakazując zapłacić pozwanemu Jakubowi Pyżalskiemu po 40 tys. zł na rzecz Petera Borovcanina i jego żony oraz 20 tys. zł dla fundacji Feminoteka - poinformowała Głos Wielkopolski Elżbieta Fijałkowska, rzecznik Sądu Apelacyjnego w Poznaniu.
Przypomnijmy, że to nie jedyna sytuacja, w której Jakub Pyżalski wykazał się "brakiem dyplomacji":