Po wczorajszej rewelacji o zamążpójściu, Rutowicz kuje żelazo, póki gorące. Wczoraj widziano ją w centrum handlowym Ptak pod Łodzią. Oglądała suknie ślubne. Interesowały ją wyłącznie modele typu "beza" - białe, falbaniaste, z trenem. Nawet już sobie upatrzyła model za 3 tysiące.
Chyba dziwnie się będzie czuła w takim klasycznym modelu. Albo zakłada, że po zakupie popracuje nad suknią nożyczkami.
Ona bardzo poważnie traktuje przygotowania - zapewnia w rozmowie z Super Expressem przyjaciółka Joli. I dobrze, każda chwila zwłoki zwiększa niebezpieczeństwo, że narzeczony zwieje, a tego byśmy przecież nie chcieli. Znajomi Joli nie mogą się nazachwycać jej przyszłym mężem, 36-letnim brunetem o imieniu Matt:
To człowiek o wysokiej pozycji. Nie mogę zdradzić, kim jest dokładnie, mogę tylko powiedzieć, że na stałe mieszka w Miami. Stąd też pomysł, żeby to miasto było miejscem doniosłej uroczystości - informuje Super Express menedżer Jolanty.
Oni biorą ślub z miłości - zapewnia przyjaciółka Rutowicz. Pośpiech na pewno nie jest spowodowany żadną ciążą.
Oczywiście to nas nie dziwi - Jolanta jaka jest każdy widzi. Niejeden zakochałby się na zabój...