Przez ponad trzy dekady pracy w Vogue’u Anna Wintour dorobiła się przydomku "Królowej Lodu". O stanowczości i trudnym charakterze naczelnej amerykańskiego wydania "Biblii mody" krążą legendy. Anna doczekała się nawet inspirowanego jej osobą dzieła - tytułowy diabeł (a raczej diablica) z filmu Diabeł ubiera się u Prady wzorowany był właśnie na Wintour.
Wyrocznia mody budzi respekt, zwłaszcza, że na jej twarzy niebywale rzadko gości uśmiech. Ostatnio znalazł się jednak ktoś, kto zdołał rozbawić poważną Wintour.
Podczas pokazu wiosennej kolekcji domu mody Maison Margiela 69-latka zasiadała w pierwszym rzędzie. Gdy na wybieg wkroczył Leon Dame, pokerowa twarz Anny natychmiast się ożywiła. Ubrany w czarne kozaki na obcasie model przeszedł się po wybiegu oryginalnym krokiem. Złośliwi porównywali go do młodej żyrafy albo do kogoś, kto po pijanemu usiłuje założyć spodnie. Ale jedno jest pewne - nie dało się oderwać od niego oczu.
Choć Leon przez cały swój przemarsz zachował kamienną twarz, nie można tego samego powiedzieć o gościach pokazu. Atmosfera rozbawienia udzieliła się także Annie Wintour - była to jedna z rzadkich okazji, gdy można było ją zobaczyć roześmianą.
W rozmowie z Vogue’iem Leon zdradził, że jego wystąpienie nie było spontaniczne, bowiem ćwiczył nietypowy krok pod okiem reżysera pokazu, Pata Boguslawskiego.
Rozbawił Was?