Kasia Szczołek (internetowy pseudonim: Sara May) stara się udowodnić, że nie boi się nikogo. Dotąd bardzo ostrożnie wypowiadała się tylko o jednej osobie, Dodzie. Dla innych nie miała litości. Nawet dla niewidomych i dzieci. Wzrost "popularności" tak ją jednak rozwydrzył, że postanowiła pojechać i po swojej idolce. Po cichu pewnie liczy na jakąś jej odpowiedź. Zawsze to DODAtkowa reklama.
_**DODA puściła BEŁTA!!!**_ - ogłasza Sara w tytule wpisu, upewniając się w ten sposób, że go przeczytamy. I wyjaśnia:
Inaczej nie można nazwać nowej piosenki Dody do której kręci teledysk jak WIELKI BEŁT [posłuchaj: http://karra.wrzuta.pl/film/qxtBOFpQyP/]. Tak jak w przypadku singli "Nie daj się", "Szansy" czy dużo starszej "Dżagi" nie ma sensu się czepiać, bo to kompozycje wpadające w ucho, temperamentne, przebojowe i z charakterkiem, mające jakiś tam "Dodowy" styl i polot. W kompozycjach tego typu Doda czuje się dobrze i to słychać.
Natomiast ballady wymagają większej wrażliwości i umiejętności technicznych. W "wolnych" wychodzą braki. Nie wystarczy się drzeć od początku do końca. Liczą się subtelności i kunszt. Doda śpiewa nowy singiel "Rany" prostacko.
Ktoś kto jest inteligentny powinien interpretować treść w sposób mądry a Dody interpretacja jest na poziomie dziecka. Banalna, bezmyślna, drewniana i prymitywna. Inteligentne wyrażanie treści to coś, co różni dobrą wokalistkę od słabej. Poza tym tekst powinien być muzyczny i śpiewalny a ten jest kwadratowy i szorstki. Słuchając "Ran" odnosi się wrażenie, jakby śpiewała amatorka przy ognisku**.**
Trzy akapity to za mało, żeby w pełni wyrazić swoje oburzenie. Sara jedzie dalej:
Kompozycję wytrzasnęła chyba ze śmietnika. Piosenka na siłę. I ten tekst przy którym teksty Kupichy to arcydzieła: "kochaj nie raz, wnet poczujesz warto żyć" lub "odnalazłam sens życia, odnalazłam go". W sumie to nie nowość, bo takich piosenek bełtów powstaje bez liku, ale Doda mając tyle kasy i możliwości mogłaby już rozwinąć skrzydła**.**