Swego czasu związek Angeliny Jolie i Brada Pitta uchodził za przykład idealnego hollywoodzkiego małżeństwa. Nikt nie spodziewał się, że pod perfekcyjną fasadą kryje się piętno przemocy domowej, którą aktor miał stosować wobec szóstki ich dzieci.
Choć oficjalnym powodem rozwodu miały być niekontrolowane napady agresji Pitta i jego uzależnienie od używek, obrońcy aktora twierdzą, że 44-latka próbuje manipulować swoimi pociechami, chcąc zemścić się na byłym partnerze.
Wbrew krążącym w kuluarach plotkom o tyranii i psychopatii Jolie, Amerykanka wciąż pielęgnuje w mediach wizerunek skrzywdzonej ofiary. W niedawnym wywiadzie, który Angie udzieliła w ramach promocji filmu Maleficent 2, celebrytka zasugerowała, że lata spędzone u boku Brada były dla niej piekłem.
Były momenty w moim życiu, kiedy nie czułam się wolna, nie czułam się bezpiecznie - wyznała w rozmowie z E!. Czułam się zagrożona. Długo udawało mi się to ukryć przed opinią publiczną. Miałam wrażenie, że jestem malutka. Osaczona. Straciłam poczucie bezpieczeństwa, bałam się zostać skrzywdzona. Długo mi zajęło zanim pozbyłam się tych uczuć. Dziś odzyskuję to, co wtedy straciłam. Uporanie się z tym wszystkim zajęło mi cztery lata.
Gwiazda z wyjątkowo bujną przeszłością przyznała, że teraz, gdy już prawie "odchowała" synów i córki, czuje potrzebę "odkrycia siebie na nowo".
Kiedy twoje dzieci są małe, czujesz się bardziej "mamusią". Kiedy są nastolatkami, zaczynasz pamiętać o sobie, kiedy byłeś nastolatkiem. Widzisz, jak idą do klubów punkowych i zastanawiasz się, dlaczego nie możesz iść. Jestem w tym zabawnym momencie swojego życia, kiedy odkrywam siebie na nowo.