Michał Koterski wkrótce dołączy do grona czterdziestolatków. Z tej okazji Dzień Dobry TVN postanowiło zaprosić go na swoją kanapę i przygotować o nim reportaż. W materiale o Miśku wypowiadają się Maria Sadowska i Tomasz Karolak, którzy chwalą celebrytę za ogromną przemianę, jaka dokonała się w nim, gdy wygrał walkę z licznymi uzależnieniami.
W filmiku pojawiła się również Marcela Leszczak, która urodziła Michałowi synka Fryderyka.
Jest wyjątkowym tatą. Michał ma super podejście do Fryderyka i umie się z nim fajnie bawić. A zresztą Fryderyk wariuje na punkcie Michała. Wariuje po prostu - wyznała wyraźnie wzruszona Marcela.
Co ciekawe, Leszczak została przedstawiona w materiale jako "modelka", a nie partnerka Michała. Co więcej, Koterski, który przy każdej okazji zwykł się rozpływać nad swoją miłością do Marceli, nie wspomniał o niej w studiu ani słowem. I choć w rozmowie z Pudelkiem tłumaczył, że "nic mu nie wiadomo" na temat rozstania z partnerką, wszystko wskazuje na to, że ich związek należy już do przeszłości.
Na kanapie śniadaniówki Michał podzielił się za to refleksjami na temat swoich 40. urodzin.
To czas, żeby zmienić furę i młodszą kobietę sobie znaleźć - zaczął. Nie no, oczywiście żartuję - dodał.
Potem po raz kolejny postanowił opowiedzieć widzom o walce ze swoimi uzależnieniami i wizerunkiem lekkoducha.
To była jakaś obrona przed światem. Jako młody człowiek nie radziłem sobie z tymi uczuciami, z tym ogromem populrności, jeszcze tkwiąc w tak głębokim uzależnieniu. A ta rola Stańczyka, pajaca, błazna, pomagała mi przed tym światem się schować, obronić, zakryć te uczucia, bo z tymi uczuciami sobie po prostu nie radziłem. Dzisiaj radzę sobie lepiej i dla mnie takim wielkim cudem jest to, że mój syn przerwał tę sztafetę pokoleń i urodził się w trzeźwym domu, i że ja mu mogę dać inną miłość, już innego Michała, tego, jakim teraz jestem - wyznał.
Zapytany, co mu pomaga wytrwać w trzeźwości, stwierdził:
To już nie jest kwestia walki, tylko poddania się, okazania bezsilności wobec tego uzależnienia. Ta choroba to nie są tylko substancje, ale nieradzenie sobie z emocjami. Ja z tym będę musiał się zmagać do końca życia. Na dziś dzień to, co w moim życiu się wydarzyło, odbieram jako łaskę od Boga. Dzięki temu ja się zmobilizowałem do pracy nad sobą i dzisiaj jestem szczęśliwym człowiekiem - wyznał.