Małgorzata Rozenek, która urodziła swoich synów dzięki in vitro, stała się niejako twarzą promocji tej metody sztucznego zapłodnienia w Polsce. Celebrytka nie ukrywała, że od dłuższego czasu próbowała zajść w ciążę przy pomocy tej metody, niestety, w związku z licznymi niepowodzeniami 41-latka powoli rezygnuje z dalszych działań w tym kierunku i skłania się ku adopcji.
Co jakiś czas w mediach pojawia się dyskusja o in vitro, które z wielu powodów nie jest akceptowane przez obecny rząd. Kontrowersyjny temat został poruszony na wtorkowej debacie przedwyborczej, w której udział wzięły partie PiS, Koalicja Obywatelska, PSL, Lewica i Konfederacja. Po obejrzeniu dyskusji wzburzona Rozenek postanowiła podzielić się swoimi przemyśleniami za pośrednictwem Instagrama, zwracając uwagę na fakt, że partia rządząca jako jedyna nie skłania się ku przywróceniu finansowania in vitro.
Ogólnopolski program in vitro - zaczęła. Boże, to jest niewiarygodne. Szykując się na wieczorne spotkanie oglądam debatę przedwyborczą i wynika z niej bardzo jasno, że jedyną partią, która nie ma zamiaru przywrócenia finansowania in vitro, jest PiS. PSL stwierdziło, słowami Kamysza, że jest oczywiście za. Tak samo dotyczy to Lewicy. Koalicja, która razem z rządem PSL-u w 2013 roku wprowadziła finansowanie in vitro z budżetu państwa, również potwierdziła chęć utrzymania lub do powrotu do tych dobrych praktyk**.**
Celebrytka stwierdziła, że niechęć dla dofinansowania w Polsce metody sztucznego zapładniania jest ze strony Prawa i Sprawiedliwości objawem klasizmu.
Czy to jest prawdziwa polityka prospołeczna? - pyta. Na to będą musieli sobie odpowiedzieć wszyscy ci, którzy myślą, żeby kiedyś założyć rodzinę. Bo mi się wydaje, że dzielenie rodziców na tych zamożnych i tych mniej zamożnych, uzależnianie ich zdolności lub możliwości do zostania rodzicem, jest złe.