Od kilku sezonów eksperci branży zastanawiają się, jak zdefiniować poprawnie rolę influencera we współczesnym świecie. Typów "influencingu" może być wiele, jednak w ogólnym rozrachunku liczy się, by osoba ta miała dobry wpływ na swojego odbiorcę. A przynajmniej tak powinno być.
Dlatego wiele znanych osób, w tym tak zwanych influencerów, zachęca do pójścia 13 października na wybory. I choć nie wszyscy musimy "znać się" na polityce, każdy ma dziś możliwość zapoznania się z programami wyborczymi partii, wystarczy kilka kliknięć w sieci.
Podobnie jest z możliwością oddania głosu - nawet, jeśli w dzień wyborów będziemy poza granicami kraju, nie jest żadnym problemem, by załatwić kwestię "papierologii" i zagłosować za granicą.
Dlaczego o tym piszemy? Bo uważamy, że influencerka ciesząca się setkami tysięcy (!) fanów w mediach społecznościowych i nagradzana za tę działalność (nawet, jeśli dotyczy ubrań), ponosi odpowiedzialność za kreowanie postaw społecznych takich jak czynny udział w demokracji. Takiego myślenia zabrakło Marinie, która wyznała, że nie interesuje się polityką (do czego ma prawo) i w związku z tym nie idzie na wybory (co uzasadnić jest nieco trudniej):
Wypowiedź Mariny szeroko komentowana jest w sieci:
No trudno. Nie każdy znany człowiek musi być mądry. Nie interesujesz się polityką, ale pewnego dnia polityka może zainteresować się Tobą... przed wojną światową też wielu się nie interesowało - piszą. Ogromny wstyd! Przede wszystkim jest obywatelem, a nie artystą - czytamy.
Szczęsna zamknęła swój instagramowy profil i utworzyła z niego "prywatny", jednak przypominamy - setki tysięcy obserwujących zobowiązują.