Latając wśród chmur z naręczem złotych medali z całego świata, nietrudno zapewne zapomnieć o bożym świecie i uwierzyć we własną niesamowitość. Historia zna liczne przypadki sportowych mistrzów, których zawrotne kariery upadły ze względu na ich pychę i oderwanie od rzeczywistości.
Kamilowi Stochowi jak dotąd udawało się skutecznie uniknąć takiego scenariusza. Polski skoczek konsekwentnie stroni od wywiadów, które nie są stricte powiązane ze sportem oraz chroni prywatność swojej rodziny.
Zobacz: Żona Kamila Stocha chwali się zdjęciami z wakacji z mężem. "Najlepsza para na świecie" (FOTO)
Jednym z niewielu "okien" na codzienność mistrza jest dla nas instagramowy profil jego ukochanej małżonki - Ewy Bilan-Stoch. Fotografka regularnie publikuje w swoich mediach społecznościowych zdjęcia ze wspólnych wakacji, treningów i "wypadów na miasto".
W najnowszym poście Ewa opowiedziała swoim followersom o nietypowej przygodzie, jaką odbyła wraz z mężem. Podczas wizyty w Krakowie, para musiała zmierzyć się z zatrważającymi korkami. Wtedy w głowie skoczka zrodził się "ekscentryczny" pomysł.
Chcę jechać tramwajem! (...) Ostatnio jeździliśmy na studiach, a może trafi się Bombardier - miał oznajmić trzykrotny mistrz olimpijski.
Po podjęciu wspólnej decyzji o podróży komunikacją miejską Ewa odnotowała, że nieznajomi zaczęli witać się w tramwaju z jej małżonkiem.
Przystanki, zakręty, dźwięki, światła - a ja patrzę na szczęście w pełni. Wysiadamy u celu i słyszę: "Ależ to była super przygoda" - relacjonuje entuzjastycznie żona sportowca.
Puentę anegdoty małżonki Stocha można było, rzecz jasna, wyczuć na kilometr.
Czasem do szczęścia wystarczy tak niewiele, że nawet bym na to nie wpadła. Pozdrawiam wszystkich, którzy korzystają z miejskiej komunikacji - zwieńczyła swój wpis.