Julia Wieniawa dobrze wie, czym jest zawód podwyższonego ryzyka. Aktorka doświadczyła ostatnio przykrego indycentu na planie serialu Zawsze warto. Gdy media obiegła szokująca wieść, że Mariusz Bonaszewski podczas jednej ze scen rozerwał jej ucho, fani młodej aktorki zamarli. Na szczęście nikomu nic poważnego się nie stało, choć rzeczywiście tego dnia polała się krew. Wieniawa w rozmowie z Plejadą stwierdziła natomiast, że za wypadek wcale nie odpowiada Bonaszewski, a... kostiumografki.
Podczas sceny Bonaszewski miał szarpnąć Wieniawę, co też zrobił. Niestety, niechcący włożył palce pomiędzy jej kolczyk i wyrwał go z ucha. Zdaniem Wieniawy wypadkowi winne są kostiumografki, które do takiej sceny wybrały dla niej za duże kolczyki:
Pan Mariusz Bonaszewski musiał mnie gdzieś tam szarpnąć, ja krzyczałam i miałam, niestety kostiumy tutaj nawaliły, takie duże kolczyki-koła. On, szarpiąc mnie za szyję, niestety niechcący włożył palce pomiędzy kolczyk. Później szarpnął ręką i wyrwał mi kolczyk z ucha. Rzeczywiście, polała się krew, przestraszyłam się, popłakałam. Pan Mariusz chyba się jeszcze bardziej przestraszył - mówiła Wieniawa w rozmowie z Plejadą.
_
_
_**ZOBACZ TEŻ: Julia Wieniawa grzmi jako "eko-influencerka": "TO JEST SIARA, jak restauracja daje drinka ze słomką"**_
Jak dodała, mimo krwi na planie nie była potrzebna interwencja lekarzy. Ucho nie zostało rozerwane, a było jedynie skaleczone. A my mamy nadzieję, że następnym razem stylizacja dla Julii zostanie już odpowiednio dobrana do okoliczności.
_
_