Odkąd w zeszłym tygodniu okazało się, że Olga Tokarczuk została laureatką literackiego Nobla, media wciąż nie milkną na ten temat. Choć nagroda jest bez wątpienia ogromnym wyróżnieniem i pisarka otrzymała liczne gratulacje, znaleźli się i tacy, którzy nie mieli na tyle taktu, by cieszyć się z sukcesu utalentowanej rodaczki. Wśród osób, które nie doceniły osiągnięcia Tokarczuk, znalazła się Krystyna Pawłowicz. Była polityk dała upust swojemu niezadowoleniu w jedynym miejscu, które jeszcze jej do tego pozostało, czyli za pośrednictwem Twittera.
Do grona tych, na których międzynarodowe wyróżnienia nie robią żadnego wrażenia, zaliczyć można innego byłego polityka Prawa i Sprawiedliwości. Waldemar Bonkowski, bo o nim mowa, podczas piątkowego posiedzenia Senatu, dotyczącego przyjęcia uchwały wyrażającej uznanie dla laureatki literackiego Nobla postanowił wyznać, co naprawdę myśli o Tokarczuk. Mimo że zapewnił, iż nie zamierza wypowiadać się w kwestiach dotyczących literatury, nie dotrzymywał słowa:
Ja za uchwałą dla pani Olgi Tokarczuk głosować nie będę. Nie będę się wypowiadać na temat literatury, bo się na tym nie znam, ale to ostanie zdanie, które pan senator Rulewski powiedział, że sławiła imię Polski, to jest bardzo dyskusyjne - ocenił były członek PiS, którego kilka miesięcy temu wykluczono z partii.
Przypominamy: Senator PiS-u o protestujących pod Sejmem: "Upiory bolszewickie, ubeckie wdowy, OCZADZENI I POŻYTECZNI IDIOCI"
Zdaniem 60-latka pisarka nieprzychylnie wyrażała się o swoich rodakach:
Że rzekomo Polacy byli właścicielami niewolników, że mordowali Żydów i tego typu historie - wymieniał, by w końcu stwierdzić: _**Była jednym z kilku polakożerców, tak jak pan Jan Tomasz Gross**_**_._**
Bonkowski sceptycznie podchodzi też do samej nagrody Nobla:
Nagroda się zdewaluowała. Dostają ją głównie ludzie z lewackich środowisk. A szczególnie jak ktoś szkaluje Polskę, to jest nagradzany - stwierdził.
W dalszej części wywodu polityk wskazał innych "polakożerców". Jak się okazało, zaliczają się do nich Czesław Miłosz, oraz Wisława Szymborska, która według polityka "pisała ody do Stalina".
Po takim wystąpieniu senatora sami nie wiemy, czy się śmiać, czy płakać.