W tym tygodniu gośćmi Kuby Wojewódzkiego byli Dawid Ogrodnik oraz Piotr Adamczyk. Aktorzy wspólnie wystąpili w najnowszym filmie Macieja Pieprzycy Ikar. Legenda Mietka Kosza, opowiadającej historię życia niewidomego geniusza fortepianu.
Na początku prowadzący podkreślił, że zaproszeni przez niego goście raczej unikają występów w talk show. W związku z tym postanowił zapytać wcielającego się w postać pianisty Dawida Ogrodnika, czy po ostatniej wizycie w jego programie miał jakieś negatywne odczucia. Aktor porównał zamieszanie w studiu do emocji towarzyszących filmowej premierze.
Następnie Ogrodnik wspomniał, że w czasach szkolnych jego rówieśnicy wielokrotnie porównywali go do prowadzącego show.
Jak byłem w liceum, to często wołali do mnie Kuba Wojewódzki. Może jak będzie kiedyś film o tobie, to będę miał szansę Ciebie zagrać - przyznał.
Rozmowa w studio szybko zeszła na temat najnowszego filmu Dawida Ogrodnika. Dziennikarz przyznał, że produkcja "paraliżuje w szóstej minucie". Postanowił również zapytać aktora o doświadczenia z odgrywaniem postaci niewidomego, a w szczególności do sposobu, w jaki poruszał się na planie.
Ty się tam przemieszczasz w moim najmniej ulubionym stanie, czyli bez laski - błyskotliwie zażartował Wojewódzki.
Prowadzący show postanowił również nawiązać do ciekawego epizodu z życia Ogrodnika.
Czy to prawda, że wycinałeś d*py indykom? - zagaił Kuba.
Okazało się, że aktor faktycznie pracował kiedyś w rzeźni. Mało tego, wśród jego współpracowników znajdowali się więźniowie. Ogrodnik wspomniał, że ze względu na swój ówczesny wygląd kilkoro z nich porównało go do znanego hollywoodzkiego aktora.
Miałem dłuższe włosy, wąsa, założyłem biały uniform. I tak stoję zestresowany i nagle idzie grupa czterech takich wielkich i do mnie: "Co tam Orlando Bloom?".
Goszcząc Dawida Ogrodnika, Kuba Wojewódzki nie mógł pominąć jego głośnego przemówienia z Festiwalu w Gdyni. Zapytał aktora, czy nie uważa swoich słów za przekroczenie pewnej granicy. Ten jednak zdecydowanie bronił swojej opinii.
To była bardzo inteligentna wypowiedź. Uważam, że żyjemy w epoce egotyzmu i strachu. Postanowiłem powiedzieć temu stop. Moje pokolenie nie wypowiada się na tematy. Słowo "nie", pewien kompromis i układanie się stało się rzeczą dosyć powszechną. Chciałbym apelować, żebyśmy się przebudzili. Czas jest trudny, nie tylko z powodów politycznych, ale też klimatycznych. Powinniśmy wyrażać swoje zdanie i brać za to odpowiedzialność.
Na koniec rozmowy Kuba spytał Dawida Ogrodnika, czy uważa się za dobrego aktora. Ten natomiast przyznał, że postrzega siebie jako "wyrobnika".
Ja jestem dobrym wyrobnikiem. Dostaję jakiś materiał i fascynuje mnie ten moment przygotowań, researchu.
Po 10-letniej przerwie do studia Wojewódzkiego ponownie zawitał Piotr Adamczyk. Okazało się, że to właśnie w jego głowie narodził się pomysł realizacji filmu o życiu Mieczysława Kosza.
To jest temat, który aż się prosił, żeby zostać zrealizowany w kinie. Wszyscy powinniśmy znać Mietka Kosza.
Adamczyk przyznał, że kiedyś zdarzyło mu się trenować boks. Szybko okazało się, że jego Dawid Ogrodnik również miał do czynienia z tym sportem. Aktor szkolił się jednak w walce na potrzeby produkcji, która ostatecznie nigdy nie została zrealizowana.
Po co trenowałeś do filmu, który nie powstał? - dopytywał Wojewódzki.
_Bo jestem je****ty_ - przyznał Dawid.
Prowadzący postanowił kontynuować wątek i zapytał Adamczyka, czy ten znalazł się kiedyś w podobnej sytuacji i czynił przygotowania się do filmu, który nigdy nie miał swojej premiery.
Nawet zagrałem, ale nie będę o nich mówił. Skoro nie powstały, to są tajemnicą - zdradził.
Następnie Wojewódzki chciał się dowiedzieć, czy Piotr Adamczyk często jest zazdrosny o sukcesy kolegów po fachu, na przykład Tomasza Karolaka. W tym momencie aktor nieco się rozmarzył.
Ależ bym chciał zagrać z taką szparą w zębach.
Przy okazji wyszło na jaw, że gwiazdor często mylony jest z Borysem Szycem. Podczas rozmowy Wojewódzki wielokrotnie podkreślał, że aktor ma raczej łagodne usposobienie i jest wręcz stworzony do odgrywania pozytywnych ról.
Ty masz warunki dobrego człowieka. Słyszałem, że ty słowo d*pa mówisz przez tydzień.
Co k***a? - skwitował Adamczyk.
Wojewódzki wspomniał również o najnowszej roli Piotra w produkcji Patryka Vegi. Zdjęcia do filmu powstawały m.in w Tajlandii. Prowadzący próbował więc dowiedzieć się, czy podczas prac na planie aktor spotkał swoich azjatyckich fanów. Chociaż ten zaprzeczył, podzielił się ciekawym wspomnieniem z Chin. Podczas wizyty brał udział w tamtejszym festiwalu filmowym, na którym miał wygłosić krótkie przemówienie. W tym celu postanowił wcześniej poznać kilka przydatnych zwrotów w obcym języku.
Wyszedłem na scenę i przemówiłem po chińsku. W pewnym momencie powiedziałem coś takiego, że wszyscy zaczęli się tarzać ze śmiechu. Potem jak oni głosowali, powiedzieli, że ten facet, cośmy się z niego śmiali jest najfajniejszy i za jakąś niewielką rolę dostałem główną nagrodę.
Na koniec dziennikarz chciał dowiedzieć się, czy Piotr Adamczyk kiedykolwiek traktował swoją sławę jako źródło korzyści.
Wjechałeś do jakiegoś klubu na ryja? - zapytał dosadnie.
Aktor potwierdził, że taka sytuacja faktycznie miała miejsce. Przytoczył również inna zabawną historię. Kilka lat temu Adamczyk podczas pobytu we Włoszech zaspał i spóźnił się na lot do Mediolanu. Okazało się, że aktora znała jedna z pracownic lotniska, która specjalnie dla niego zatrzymała samolot. Gdy Wojewódzki zapytał, skąd właściwie miał pewność, że kobieta faktycznie go rozpoznała, wspomniał, że zwracała się do niego "Papa Wojtila", nawiązując tym samym do jego roli Jana Pawła II.