Szczerze mówiąc nie spodziewaliśmy się, że Iza Miko jest aż tak zapatrzona w siebie. Owszem, wygląda na osobę zachłyśniętą popularnością, ale bez przesady. Mogłaby przynajmniej udawać, że ma do siebie dystans. W końcu jest aktorką...
Miko udzieliła ostatnio obszernego wywiadu Angorze. Już na wstępie Miko ogłosiła: _**To nie ja wybrałam Amerykę, to Ameryka wybrała mnie!**_ Mocne słowa. Ciekawe, jak skomentowałaby je Natalka Lesz, która podobno utrzymywała ją w tej Ameryce przez dłuższy czas. Miko starym staropolskim zwyczajem zamieszkała bowiem w Nowym Jorku "przy bogatej rodzinie", a potem równie po staropolsku wypięła się na nią. Obecnie udaje, że w ogóle nie zna Natalki.
Dalej wylicza swoje zasługi: W wieku 15 lat pracowałam ze światowej klasy pedagogami. Teraz chodzę na zajęcia szkoły jednej z najbardziej cenionych pedagogów aktorstwa Ivany Chubbuck. Mam agenta, managera, prawnika i managera finansowego. Cały ten menagement pochłania 45% moich wydatków**.**
Jednak tych czterech kosztownych pracowników to dla rozchwytywanej Izy wciąż za mało. Planuje zatrudnienie kolejnego:
Moje życie nabiera takiego tempa, że jak tylko będę mogła, to zatrudnię asystenta. Czasem byłoby dobrze, żeby ktoś mi przypomniał, aby usiąść i np. coś zjeść**.**
Och jaka biedna, zapracowana. Nie ma czasu się wysrać. Mamy już współczuć?