Zdecydowanie najciekawszym wydarzeniem ostatniej gali Fame MMA było starcie pomiędzy Eweliną "Eweloną" Kubiak a Esmeraldą Godlewską, którą upokorzyła już wcześniej na ringu Marta Linkiewicz. Tym razem to Godlewska miała nad przeciwniczką przewagę pod względem gabarytów, jednak i to nie pomogło jej wytrwać w oktagonie dłużej niż jedną rundę. Ewelina bez większych problemów powaliła rywalkę, po czym zaczęła młócić jej makówkę, niczym wielkiego kotleta.
Zobacz: Fame MMA 5: Walka Esmerlady Godlewskiej z Eweloną zakończyła się NOKAUTEM w pierwszej rundzie!
Dwa dni po odniesieniu zwycięstwa Ewelina zdecydowała się opisać dokładnie swoje wspomnienia z tamtego pamiętnego dnia na swoim instagramowym profilu.
Bardziej stresowałam się na konferencjach i ważeniu. W dzień walki czułam chyba stres, bo było mi niedobrze, jedzenie rosło mi w buzi, a ręce telepały, jakbym miała spadek cukru. Podczas jazdy już na Ergo Arenę zaczęłam sobie śpiewać. W ten sposób chciałam zlikwidować nerwy i trochę się udało. Ale jak już weszłam do szatni, zaczęliśmy śmiać się, wygłupiać i śpiewać z moim narożnikiem, to nerwy i wszelki stres zeszły ze mnie do końca - opisuje wydarzenia poprzedzające rozróbę.
Patocelebrytka zdradziła również, że najlepszą motywacją do spuszczenia łomotu były inwektywy, którymi Esmeralda miotała w swoją konkurentkę przed galą.
Kiedy wystartowała pierwsza walka, nie mogłam się już tylko doczekać swojej. Nie przypuszczałam, że nie będę się totalne stresować, a wręcz przeciwnie, byłam podniecona tym i wyrywałam się, żeby tylko już wjechać tą windą do góry. Weszłam przy piosence Miley Cyrus, dzięki której tez dostałam dodatkowego "powera". Po drodze przypominałam sobie tylko te obraźliwe słowa, które padały z ust mojej przeciwniczki - czytamy na profilu Ewelony.
Przypomnijmy: Esmeralda Godlewska nie przejęła się PORAŻKĄ W FAMME MMA: "Teraz fiesta de la noche i ch*j!"
Już w oktagonie bohaterka Warsaw Shore poczuła się ponoć niczym Terminator zaprogramowany, aby rozwalcować wroga.
Kiedy zamknęły się drzwi oktagonu, w ogóle zapomniałam o wszystkim. Nie wiedziałam, co się dzieje. Nie słyszałam nawet słów trenera, który podobno krzyczał tak, że zdarł gardło. Czułam się, jakby ktoś zaprogramował mnie na jedno, na to, by po prostu zniszczyć, nieważne jak, ważne by skuteczne. Uwierzcie mi, że wbrew pozorom Esmeralda była naprawdę silna! Było mi ciężko ją utrzymać! No w końcu 10 kilogramów przewagi, jakby nie patrzeć, to nie mało. Skupiłam się na utrzymaniu jej w parterze i starałam się zadawać jak najwięcej ciosów, nawet nie silnych, a żeby było ich po prostu dużo. (...) Kiedy już usłyszałam, że walka została przerwana, poczułam taką radość i zarazem satysfakcję, że po prostu się udało. Podałam przeciwniczce rękę i z dumą stanęłam do werdyktu - opisuje zadowolona ze zwyciężenia Godlewskiej Kubiak.
Ewelona skorzystała także z okazji, aby wytłumaczyć nieskładne sylaby, które wydukała po odniesieniu zwycięstwa.
Przy przemowie znowu się zestresowałam i za wiele nie powiedziałam, ale jeszcze raz dziękuje wszystkim, którzy we mnie wierzyli i dołożyli swoją cegiełkę do mojej wygranej. Od jutra wracam na treningi! Czas wyznaczyć nowy cel do osiągnięcia.