Marta Żmuda-Trzebiatowska całkiem na serio przejęła się tym, że jej nielubiany facet, Adam Król, może popsuć jej karierę. Rzeczywiście, trudno wzbudzać sympatię fanów, pokazując się cały czas u boku człowieka wywołującego niechęć. Dorosłego faceta, który pod publiczkę, do kamery wyznaje dziewczynie, że marzy o dzieciach (to był jeden z najbardziej żałosnych tekstów 2008).
Kilka dni temu Marta pojawiła się sama na imprezie i podobno nie był to przypadek. Show donosi, że postawiła Królowi warunek - musi przestać się przy niej promować. Nie mogą już chodzić wszędzie razem i pozować do zdjęć.
Jego zaborczość stała się na salonach tematem do żartów - pisze tabloid. Podczas oficjalnych imprez wciąż trzymał ją za rękę, tylko z nim rozmawiała, wyłącznie z nim pozowała do zdjęć.
I chyba głównie o te zdjęcia poszło. Adamowi bardzo zależy na tym, by jak najczęściej pokazywano go w prasie. Chyba aż za bardzo. Podobno stara się obecnie o dwie prace: tancerza w 9. edycji Tańca z gwiazdami oraz choreografa w You Can Dance. Do tego potrzebna mu jest rozpoznawalność.
Niestety, Marta przestała wierzyć, że jego kariera w telewizji służy im obojgu. Oboje przestali czuć się w tym układzie komfortowo - mówi Show znajoma pary. Marta musiała poważnie przemyśleć swój związek.
Miejmy nadzieję, że "coś" z tego myślenia wyniknie... Zdajemy sobie sprawę, że miłość bywa ślepa ale bez przesady.