Marcin Hakiel komplenie się już rozbestwił. Przed odbyciem publicznego romansu live z Kasią Cichopek był zwykłym tancerzem. Teraz powinien już właściwie występować w Tańcu z gwiazdami jako gwiazda. Tak więc trochę wygląda jego powrót do programu. Jak donosi Fakt, Hakiel żąda dwukrotnie wyższej stawki za odcinek niż otrzymują pozostali tancerze. Czyli 8 tysięcy złotych. W końcu jest już Cichopkiem!
Nawet mu się tak bardzo nie dziwimy - obecność w jednym studio z Kaśką Skrzynecką, jej byłym mężem, jej obecnym kochankiem oraz żoną w ciąży, to spory ciężar emocjonalny. Trudno tak naprawdę przeliczyć go na pieniądze. Marcin uznał, że zrekompensuje mu to dopiero 8 tysięcy złotych tygodniowo. Czyli 32 tysiące miesięcznie.
Niestety (albo na szczęście), w dobie kryzysu TVN nie rozrzuca pieniędzy tak hojnie jak jeszcze pół roku temu i uważa, że Hakiel powinen dostać tyle, co inni czyli 3, góra 4 tysiące za odcinek. Negocjacje utknęły więc w martwym punkcie i sytuacja wygląda na patową.
Czy Hakiel dobrze robi, stawiając tak trudne warunki? - pyta retorycznie Fakt. Wszak mogą one zostać odrzucone i wcale nie zobaczymy go w dziewiątej edycji.
Tak, to byłaby niepowetowana strata. Bez niego telenowela ze Skrzynecką, Urbańskim i Łopuckim wiele straci. To właśnie on jest tam postacią-kluczem.