W rankingu najbardziej pechowych zdań show-biznesu, słowa Adama Króla "Dla mnie to gra o życie" mogłbyby powalczyć o miejsce w ścisłej czołówce (i walczyły, przypomnijmy: NAJWIĘKSZA ŻENADA 2008! (GŁOSUJ!)). Podczas gdy Marcie Żmudzie-Trzebiotowskiej odpadnięcie z Tańca z gwiazdami tuż przed finałem nie zaszkodziło w najmniejszym stopniu, jej chłopak - tak jak sobie wykrakał - przegrał życie.
_**Adam nie zrealizował swojego planu**_ - mówi Na żywo znajomy tancerza. Nie stał się sławny. Wszyscy kojarzą go tylko jako faceta Marty. Na założenie szkoły tańca też nie ma szans. Telefon Adama milczy jak zaklęty. Wiadomo, że starał się o udział w 9. edycji Tańca z gwiazdami. Teraz jest już jasne, że nic z tego nie będzie.
"Król wypadał dobrze tylko przy Marcie - mówi osoba z produkcji show. Mieli ten naturalny żar. Bez niej jest dla nas mało atrakcyjny."
Ewentualny udział w You Can Dance w charakterze choreografa jest również co najmniej niepewny. Pozostają chałtury w szkołach i domach kultury. Oczywiście z Martą. Adam sam nie zarobiłby zbyt wiele.
Marta chyba nie tak wyobrażała sobie swojego życiowego partnera. Ma momenty zwątpienia, gdy myśli o przyszłości ich związku - mówi Na żywo znajoma aktorki. Ale nie potrafi przekreślić wspólnie spędzonych lat. I zapomnieć, ile Adam dla niej zrobił. Nim go poznała, była zakompleksioną, mało atrakcyjną dziewczyną. On w brzydkim kaczątku dostrzegł łabędzia, dzięki niemu schudła, zmieniła styl i zdobyła popularność.
Adam mnie motywował - przyznaje sama Marta. Dawał energię, przy nim stałam się prawdziwą kobietą**.**
Trudno nie zauważyć, że w tej wypowiedzi występuje wyłącznie czas przeszły.