Kate Winslet od lat zmaga się z kompleksami z powodu nadwagi. Kilka tygodni temu wkroczyła na czerwony dywan i zaskoczyła wszystkich, prezentując znacznie szczuplejszą sylwetkę. Od tego czasu wiele mówi się o jej przemianie. W końcu mało kto może poszczycić się tym, że wygląda znacznie lepiej niż 10 lat temu. Aktorka podkreśla jednak, że nadal widzi w sobie nieatrakcyjną i pulchną dziewczynę.
W ostatnim wywiadzie dla jednej z amerykańskich telewizji, Winslet publicznie ogłosiła, że zacznie kochać swoje ciało takie, jakim jest. W szczególności pupę...
Nie znam kobiety, szczególnie singielki, która nie staje przed lustrem i nie sprawdza, jak prezentuje się jej tyłek, za każdym razem, gdy ma gdzieś wyjść - powiedziała Kate. Postanowiłam, że będę kochać mój tyłek! Tak, mówię poważnie. Chcę, to zrobić też dla mojej córki, żeby nauczyć jej samoakceptacji. Chcę pewnego dnia powiedzieć jej szczerze, że kocham moje pośladki.
To wyznanie może wydać się śmieszne, jednak Kate wielokrotnie podkreślała jak okropnie czuje się kobieta, która nie wpisuje się w "hollywoodzkie" standardy.
Dziewczyny patrzą na nas, łącznie ze mną, na te wszystkie kolorowe okładki i zastanawiają się: "Mój Boże, jak ona to robi, że ma tak gładką skórę?" - mówi Winslet. Mogę was zapewnić, że mam mnóstwo przebarwień i pryszczy pod tą toną makijażu, który doskonale je zakrywa. Przysięgam wam, że tak jest.
Kilka lat temu zdałam sobie sprawę z tego, że nikt nie mówi otwarcie o retuszowaniu zdjęć. Ale pieprzę to i nie mam zamiaru więcej milczeć na ten temat. Chcę, żeby wszystkie dziewczyny na całym świecie wiedziały, że żadna z nas, gwiazd, wcale tak nie wygląda.