Zła passa Artura Boruca trwa nadal. To nawet mało powiedziane, gość jest na jakieś równi pochyłej. Po problemach z alkoholem, spadku formy i problemach w małżeństwie, piłkarzowi grozi więzienie. W czwartek... pobił kolegę z własnej drużyny!
Boruc i Aiden McGeady wdali się w ostrą kłótnię w szatni. Artur nie wytrzymał i kilka razy mocno uderzył swojego kolegę. Mimo że panowie już się pogodzili, rodzina Aidena namówiła go, żeby podał Polaka do sądu.
To prawda - przyznał na łamach Gazety Wyborczej jeden ze szkockich dziennikarzy. Prezes Celticu już z nimi rozmawiał i prosił, aby tego nie robili. Przecież cena za bramkarza z prawomocnym wyrokiem jest o wiele niższa niż normalnie.
Nie ma jednak co liczyć na łagody wymiar kary. Jeśli Borucowi się "uda", dostanie wyrok w zawieszeniu, jednak jeśli sąd będzie surowy, "Borubar" może spędzić nawet kilka miesięcy w więzieniu!
W związku z wydarzeniami z szatni, koledzy z zespołu zaczęli odwracać się od Artura i stanęli murem za McGeadym.
To już chyba naprawdę początek końca... Szkoda, że w stylu Radka Majdana. Artur mógł tak wiele. Miał gigantyczny kredyt zaufania, mógł być w Polsce idolem pokroju Małysza czy Kubicy. Niestety, jak widać, niektórym znanym Polakom, zbyt dobrze zarabiającym na Wyspach, po prostu odwala.