Spodziewaliśmy się, że Michał Wiśniewski odniesie się jakoś do naszego artykułu, w którym opisaliśmy, jak obrażał i wyzywał na czacie swoich fanów. Przypomnijmy: nazywał ich "małymi chujkami" i ogłosił, że "ma ich wszystkich w dupie". Zobacz: "MAM WAS W DUPIE!"
Przyjął ciekawą linię obrony. Twierdzi, że... to wcale nie są jego fani. No, teraz już nie są. To pewne.
Dwa słowa o "incydencie z fanami" - pisze Michał na blogu. A oto i definicja słowa fan:
Fan - osoba podziwiająca człowieka, grupę ludzi, dzieło sztuki, bądź ideę. Jest to skrót od słowa fanatyk, jednak ma mniej pejoratywny, a nawet pozytywny wydźwięk. Fani określonego zjawiska często organizują się, tworząc tzw. fankluby, lub organizują imprezy z tym związane.
Jak widać więc to co wydarzyło się na czacie zespołu nie było skierowane do fanów a do zwykłych prostaków leczących własne frustracje na internetowych blablablaniach. Dobrej rady wysłucham zawsze i wszędzie od moich przyjaciół (a mam ich niewielu), czasami nawet od znajomych, którzy zdążyli mnie choć troszkę poznać i od rodziny...
Wybaczcie więc może ostry i jak to u mnie bywa nad wyraz zdecydowany głos w sprawie ale czasami trzeba... walnąć pięścią w stół. Nie chcę przytaczać otrzymanych listów po tej sytuacji bo i tak co do po niektórych nie dotrze, że prawda jest tylko jedna a punkt widzenia zależy od punktu siedzenia**.**
Jak zwykle zakończył błyskotliwą myślą. Misiu, jak dobrze poczytać czasem te twoje mądrości.