Kamil "upierdolony farbą" Durczok nie wstydzi się swojego zachowania w studio. Wręcz przeciwnie. Uważa, że "za to mu płacą". Przypomnijmy - nie chodzi nawet o same bluzgi, ale o to, jak potraktował robiącą mu makijaż kobietę. Jakby była nikim, powietrzem. Wykonywała swoją pracę musząc oglądać jego wykrzywioną twarz rzucającą ordynarne słowa. Gość nawet się nie zająknął, to w końcu tylko tania siła robocza. Ciekawe, czy zachowałby się tak samo w towarzystwie swojego szefa...
Koledzy z TVN-u wciąż bronią niepokalanego wizerunku Kamila, usuwając z sieci wszystkie kopie nagrania. Walka z internautami trwa. Czyli chyba jednak czegoś się wstydzą? Prawda? Sam Durczok jednak twierdzi, że "to był jego obowiązek". To czemu każe to usuwać? Powinien być z siebie dumny.
- Jak Pan skomentuje dzisiejsze nagranie, które pojawiło się w Internecie? - pyta serwis tvnfakty.pl.
- Każdy, kto wie, jak wygląda telewizyjna kuchnia, wie też z jakim to się wiąże ciśnieniem. Na 20 minut przed Faktami nie ma czasu na piękną polszczyznę, tylko są krótkie żołnierskie słowa. Za to mi płacą, żeby 4 mln. ludzi, które każdego dnia ogląda Fakty otrzymało dopracowany i najlepszy z możliwych produktów. To mój obowiązek, aby wszystkiego dopilnować.
- Czy już wiadomo, kto upublicznił to nagranie?
- Prawdopodobnie ktoś z pracowników. Taka rzecz nie powinna mieć miejsca, to normalne sytuacje przed programem na żywo. W tej chwili moi szefowie sprawdzają, kto upublicznił to nagranie. Winny poniesie konsekwencje.
Niezły gość. Zamiast przeprosić, powiedzieć cokolwiek łagodzącego sytuację, zagroził swoim współpracownikom, że wytropi zdrajcę. Cieszcie się, że nie pracujecie dla takich ludzi.
"Nie wkurwiaj mnie! Upierdolony stół! Jebany przerywnik!" - to u nich "normalne sytuacje przed programem na żywo".