Jedna z najmniej atrakcyjnych, a jednocześnie najbardziej rozpoznawalnych twarzy w kraju, Marcin Mroczek, od kilku dni przebywa w Portugalii. Pojechał tam, by odebrać swoje 7 tysięcy dolarów, które wygrał... w pokera.
W październiku 2008, w polskim turnieju w hotelu Hyatt, zdobył pierwsze miejscie, wygrywając nagrodę o wartości 4500 dolarów, wpisowe na turniej Betsson Estoril Live w Portugalii (2300 dolarów) oraz zwrot kosztów podróży i pobytu dla siebie i osoby towarzyszącej. Czyli w sumie nawet ponad 7 tysięcy.
Marcin chwyta się wszystkiego, co wpadnie mu w ręce i jest szansą na dodatkowe pieniądze. Czy dobrym sygnałem może być, że gość po bankructwie swojej jedynej firmy wkręca się w zawodoy hazard? (Przypomnijmy: MROCZKI ZBANKRUTOWAŁY!) Droga prowadzi w jednym kierunku - na samo dno. Oby Marcin nie skończył jak Norbi, który jednego wieczoru przepuścił w kasynie 100 tysięcy euro.
PS. Tak, wiemy, że to zdjęcia Rafała a nie Marcina. Czy to naprawdę ma jakieś znaczenie? ;)