Od czasu pobicia swojej dziewczyny Chris Brown wypowiedział się jedynie na swoim blogu. Gwiazdor unikał mediów do tego stopnia, że codziennie zmieniał miejsce zamieszkania. Eskortowany przez ochroniarzy i policję przemieszczał się z miasta do miasta, aby uniknąć tłumów dziennikarzy i żądnych zemsty fanów Rihanny. Podczas swojej "ucieczki" zdążył zaliczyć nawet kilka panienek podczas imprezy w Las Vegas. Co tylko udowodniło, że niespecjalnie przejmował się losem skatowanej piosenkarki.
Brown przebywa obecnie w domu swojego ojca, skąd konsultuje się ze sztabem prawników i speców od wizerunku. Najwyraźniej ci doszli do wniosku, że czas najwyższy wydać oświadczenie. Do redakcji amerykańskich gazet i telewizji został wysłany list o następującej treści:
Słowa nie są w stanie wyrazić tego, jak przykro jest mi z powodu tego, co zaszło. Regularnie spotykam się ze swoim księdzem. To on jest teraz moim powiernikiem. Jedynie dzięki Bogu mogę stać się lepszą osobą.
To, co piszą media, to wierutne kłamstwo. Z powodów prawnych nie mogę komentować tego, co się stało i co tak naprawdę zaszło.
Nie ma żadnych wątpliwości, że Chris oficjalnie przyznał się do pobicia. Oczywiście stara się załagodzić sprawę, zasłaniając się przekłamaniami mediów. Zapewne sprawa jest znacznie bardziej paskudna, niż donoszą gazety.