Justin Timberlake przeszedł w swoim życiu długą drogę. Z Klubu Myszki Mickey do dresów i tlenionej trwałej w N'Sync. Trudno uwierzyć, że ten sam człowiek został właśnie okrzyknięty... najlepiej ubranym mężczyzną Ameryki.
Prestiżowy magazyn GQ nazwał Justina pierwszym trendsetterem Stanów i docenił jego konsekwencję w ubiorze. Timberlake od długiego czasu pokazuje się wyłącznie w trzyczęściowych strojach - koszuli, kamizelce lub blezerze i marynarce lub skórzanej kurtce. Piosenkarz szczególnie umiłował sobie cienkie i długie krawaty, a także z uporem propaguje noszenie kilkudniowego zarostu. Dziennikarze zauważyli także, że gdyby nie Justin, nie nastałaby moda na tak modne dziś kapelusze.
Rzeczywiście, jego obecnej stylizacji trudno cokolwiek zarzucić. Zgadzacie się z werdyktem magazynu?