Prawo pierwszeństwa do organizacji "tanecznej Eurowizji" przypada krajowi, którego reprezentanci wygrali ostatni konkurs. W ubiegłym roku byli to Edyta Herbuś i Marcin Mroczek, więc kolejny powinien odbyć się Polsce. Jak podaje Super Express, telewizja publiczna nie była jednak zainteresowana taką możliwością i odstąpiła prawo do organizacji konkursu... Azerbejdżanowi.
Po zwycięstwie naszych tancerzy mieliśmy prawo organizacji tej imprezy, jednak nie jest to obowiązkowe. Kraje, które chcą zorganizować finał, stają do otwartego konkursu. Całość przygotowań spoczywała na barkach telewizyjnej Dwójki - pisze tabloid. Niestety przez miesiąc nie działo się nic.
Zarząd TVP ocknął się na 4 dni przed rozstrzygnięciem konkursu i nawet obiecał pieniądze. Jednak było już za późno. Mimo że już 28 grudnia było wiadomo, że finał odbędzie się w Baku, TVP przez następne dwa tygodnie grała na zwłokę i ustami swojego rzecznika zapewniała, że dycyzja nie została jeszcze podjęta.
TVP rozważała organizację tej imprezy - przyznał w końcu rzecznik Daniel Jabłoński.Ostatecznie jednak zrezygnowano z tego zamysłu m.in z uwagi na duże koszty przedsięwzięcia.
Szalenie mi przkro, że Polska nie umiała wykorzystać takiej szansy - żali się Edyta Herbuś. Nasze zwycięstwo poszło na marne.
Rzeczywiście, trochę szkoda, ale po co aż takie wielkie słowa? "Polska nie umiała wykorzystać szansy." Najwyżej polska telewizja.