Michał Koterski zdecydował się na udzielenie szczerego wywiadu Faktowi. A pomyśleć, że jeszcze niedawno jego wyznaniami była zainteresowana Viva... Wtedy Misiek był telewizyjnym objawieniem. W ciągu kilku miesięcy wszystko się zmieniło. Przynajmniej o tyle dobrze, że gość zdaje się mieć świadomość zmarnowanych szans:
Czasemi trzeba zatoczyć wielkie koło i znaleźć się w punkcie wyjścia, żeby docenić własne szczęście. Ja jestem właśnie na takim etapie. Trzeba uczyć się na błedach. A kto nie popełnia błędów, ten się nie rozwija. Ja teraz na nowo chcę sobie wszystko poukładać. Chcę na nowo ułożyć sobie życie.
Jak wiadomo, przez jakiś czas Koterski był jednym z pupilków "carycy" telewizji, Niny Terentiew. To jej zawdzięcza swój autorski program Misiek Koterski Show. Niestety, zawiódł ją i poszedł w odstawkę.
Mnie po prostu przerosło to, co się działo wokół mnie - wyznaje tabloidowi. Kiedyś ojciec mi tłumaczył, że brak sukcesu jest równie trudno znieść jak sam sukces. Wtedy nie rozumiałem, o co mu chodzi. Teraz już wiem. Popularność spadła mi na głowę. (...) Postawiono przede mną oczekiwania, którym nie byłem w stanie sprostać. Miałem poczucie, że muszę przystopować i na chwilę zniknąć, bo inaczej załamię się psychicznie. Nie byłem w stanie unieść tego wszystkiego.
Teraz Koterski chciałby zacząć wszystko od nowa, już jako odpowiedzialny facet. Niestety, nie rozumie jednego - nikt nie chce oglądać rozsądnego Koterskiego. Ludzie lubili go właśnie dlatego, że był poza kontrolą. To tak jak Mike Tyson, którego oduczono gryźć przeciwników i stał się cieniem dawnego siebie. Mało kogo już interesuje.
Ale decyzja należy do Was - chcecie jeszcze oglądać jego popisy?