Madonna postanowiła jeszcze dosadniej wyrazić swoje stanowisko w sprawie adopcji małego chłopca z Malawi i pojawiła się ostatnio w popularnym talk-show Oprah Winfrey. Wywiad możesz obejrzeć tu:
Chciałam pojechać do kraju Trzeciego Świata, nie było nawet ważne do którego i podarować godne życie dziecku, które w innym przypadku nie miałoby na nie szansy - powiedziała Madonna. Finansuję film dokumentalny o sierotach w Malawi dlatego miałam dostęp do materiałów filmowych i zdjęć wielu dzieci.
Ośmiolatka, która jest nosicielką wirusa HIV trzymała tego chłopca. Zastygłam, kiedy go zobaczyłam. Nie wiedziałam jeszcze wtedy, że to właśnie jego będę chciała adoptować. Po prostu coś mnie do niego ciągnęło.
Kiedy go poznałam, Davie był bardzo chory... Miał ostre zapalenie płuc i praktycznie nie potrafił oddychać. Wpadłam w panikę, bo nie chciałam opuszczać tego sierocińca bez niego. Dostaliśmy zgodę na zabranie go do kliniki, gdzie założono mu rozszerzacz oskrzeli. Nadal jest trochę chory, nie wyleczyliśmy go jeszcze do końca z zapalenia płuc, ale jest o wiele lepiej niż wtedy, kiedy go znaleźliśmy.
Piosenkarka wytłumaczyła też, że jej status światowej gwiazdy, fortuna i układy na nic się nie przydały w Malawi:
Mogę was zapewnić, że to nie ma znaczenie kim się jest i ile ma się pieniędzy – niczego nie można załatwić szybciej w Afryce. Urzędnik socjalny ostrzegł mnie, że z racji, że nie ma żadnych praw regulujących kwestie adopcyjne w Malawi, będą je wymyślać na bieżąco. Powiedziała mi wtedy: "Wybierz Etiopię. Jedź do Kenii. Nie jedź do Malawi, tylko napsujesz sobie krwi."
Madonna wypowiedziała się również na temat ojca chłopca, Yohane Banda. Ostatnio pojawiły się w prasie niepokojące doniesienia, według których ojciec chłopca nie był w pełni doinformowany w kwestii procedur adopcyjnych. Piosenkarka twierdzi jednak, że media manipulują panem Banda:
David zamieszkał w sierocińcu, kiedy miał dwa tygodnie. Przeżył malarię i gruźlicę, ale nie było nikogo z jego bliższej czy dalszej rodziny, kto by go odwiedzał.
Spojrzałam w oczy tego człowieka... - mówi Madonna mówi o ojcu chłopca. Wierzę, że w tym momencie jest terroryzowany przez media. Nieustannie pytają go różne rzecz, fabrykują jego wypowiedzi.
Jestem świadoma tego, że plotki i historyjki, które stawiają mnie w złym świetle sprawiają, że brukowce się sprzedają. Jednak ma to swoje konsekwencje, odstrasza ludzi od robienia tego, co ja robię. Uważam, że media wyświadczają niedźwiedzią przysługę sierotom w Afryce, nie tylko w Malawi, ukazując adopcję jako negatywną rzecz.
Madonna powiedziała również parę słów na temat tego jak jej biologiczne dzieci, Lourdes i Rocco przyjęli małego Davie’go w swoim domu:
Po prostu go wyciskały, to właśnie jest wspaniałe w dzieciach. Nie zadają pytań. Ani razu nie zapytały: "Co on tutaj robi?", nie wspomniały nic o różnicy w kolorze skóry czy też zakwestionowały jego obecności w naszym życiu.
To wspaniała lekcja, jaką dały nam nasze dzieci.