Kilka dni temu pisaliśmy o tym, że producenci tegorocznej gali wręczania Oscarów mają nie lada problem. Coraz mniejsza widownia interesuje się dzisiaj przyznaniem nagród, a wpływy z reklam są coraz niższe. Brak ogromnej widowni, transmisji na cały świat i medialnego szumu to obecnie najmniejsze z problemów organizatorów. W Internecie pojawił się bowiem skan listy zwycięzców niedzielnej ceremonii!
Na dokumencie widnieje podpis Sida Ganisa, prezydenta Akademii Filmowej. Rzecznik prasowy komisji natychmiast zwołał konferencję, na której zaprzeczył wszelkim doniesieniom:
Listę zwycięzców znają jedynie dwie osoby. Wśród nich nie ma pana Ganisa. Ankiety nadal są liczone i nikt jeszcze nie spisywał oficjalnych dokumentów. To jedynie marna próba sabotażu ceremonii.
Organizatorzy będą musieli się gęsto tłumaczyć, jeśli w niedzielę okaże się, że nagrody powędrowały do osób wymienionych na liście. Ktokolwiek przyczynił się do sfingowania (ujawnienia prawdziwej?) listy, zepsuł dobrą zabawę wielu fanom filmu.