Jan Wieczorkowski, znany ze szczania na ulicy, nie mycia po tym rąk (bo i jak?) i biciu po pijaku policjantów w cywilu, ma też inne problemy ze sobą. Podobno sam nie wie, dlaczego każdy jego związek prędzej czy później musi się rozpaść, z jego winy. Tak było w przypadku Sylwii Gliwy, Reni Jusis, Renaty Dąbkowskiej, Moniki Brodki, do której nagle przestał oddzwaniać i odpowiadać na jej SMS-y, i kilku innych.
Kocham kobiety, nie mogę bez nich żyć - deklaruje aktor. Gdy jestem w stałym związku, nie rozglądam się za innymi, ale gdy jestem sam, lubię przebywać w damskim towarzystwie. A jeśli mam problemy, to lubię się napić - wyznał kiedyś z rozbrajającą szczerością.
Z ostatnią partnerką, Urszulą, wszystko układało się świetnie aż nagle Wieczorkowski odczuł nagła potrzebę upić się i pobić policjanta. Nikt nie wie, dlaczego, nawet on sam: To jest wyłącznie moja sprawa osobista - stwierdził w rozmowie telefonicznej z Na żywo. I proszę do mnie więcej nie dzwonić!
"Wyłącznie jego sprawa osobista"? Sądzimy, że to też co najmniej sprawa policjanta, którego bił na ulicy.
Znów zaszalał - ocenia jednej z przyjaciół aktora, zapytana przez Na żywo. On każdy problem próbuje topić w alkoholu.
Podobno dziewczyna Wieczorkowskiego niezbyt dobrze to znosi: Z Ulą długi czas było dobrze, ale teraz ten związek zaczyna trzeszczeć - mówi informator tabloidu. Ona, choć to wyjątkowo cierpliwa i zgodna osoba, ma już dość jego wyskoków. Janek czuje, że zbliża się czterdziestka i coś ze swoim życiem trzeba zrobić.
Czterdziestka? No tak, Wieczorkowski kończy we wtorek 37 lat...