Historia Chrisa Browna pokazuje, jak w bardzo młodym wieku przez jeden wybryk można sobie przekreślić całe życie i karierę. Facet może zatrudniać teraz sztaby ludzi, specjalistów od wizerunku, deklarować poprawę, a i tak nic mu już nie pomoże. Ludzie na całym świecie będą pamiętać go jako tego, który zmasakrował śliczną twarz Rihanny. I tak właśnie powinno być.
Zgodnie z założeniem, że nie ma nic przyjemniejszego niż obserwowanie bólu i upadku człowieka, który na to zasłużył, cały świat z sadystyczną satysfakcją czeka na rozwój wydarzeń (i wyrok skazujący!). Żadna kara nie będzie chyba wystarczająca.
Nasz cyztelnik mieszkający w Chicago donosi nam, że poziom niechęci do Browna w Stanach jest tak wielki, że dosłownie strach zagrać jego piosenkę. Ludzie domagają się krwi:
O tym jak Chris Brown pobił Rihannę mówi dosłownie cała Ameryka. Gazety nie dają mu spokoju, stacje radiowe nim gardzą a w TV nie puszczają jego teledysków. Ostatnio w stacji radiowej Chicago Kiss FM puścili piosenkę Chrisa Browna, bo jak to wyjaśnił prezes rozgłośni, "najzwyczajniej zrobiło mu się go żal". Zaraz po tym stacja dostała tysiące telefonów od fanów Rihanny i antyfanów Browna. Zbluzgali oni pracowników radia i zagrozili, że jeśli jeszcze raz puszcza jego piosenki to już nigdy nie będą słuchali Kiss FM.
Jak widzicie, ciśnienie jest duże. Gość jest przekreślony na amen. Chyba nawet bardziej niż inny bijący kobiety Brown, Bobby.