Sara May zaczyna komentować już nie tylko polskie skandale, ale i międzynarodowe. W kręgu jej zainteresowań jest chyba każdy news, który ma więcej niż 2 tysiące komentarzy na Pudelku. Szczołek lubi wygłaszać niepopularne opinie, ale tym razem się trochę zagalopowała. Przekonuje, że Rihanna... "ma za swoje". Związała się z dupkiem, który ją pobił, więc to jej problem. Czy w takim razie wszystkie kobiety dręczone przez mężów-sadystów są same sobie winne i nie należy im współczuć?
Od ponad dwóch tygodni nastolatki emocjonują się pobiciem i pogryzieniem Rihanny bardziej niż swoimi pryszczami na twarzy - pisze Kasia Szczołek. To ciekawe. I biedne współczują dziewczynie jakby nie miały większych zmartwień. Na licznych blogach i forach oceniają zdjęcie pobitej piosenkarki i kłócą się o to kto pierwszy zaczął bójkę, o co poszło i czy ta fotka to nie jest przypadkiem jakaś ściema.
Spójrzmy może na tą sprawę z innej strony. Jak zadawała się z głąbem to ma za swoje. Czyż nie? Kto normalny żyje z facetem, który jest zdolny pobić swoją dziewczynę? Jaka szanująca się kobieta tak postępuje, zwłaszcza taka jak Rihanna czyli mająca pieniądze i możliwość odejścia? Bo przecież podobno ich poważne kłótnie nie były zjawiskiem sporadycznym. Rihanna poznała prawdziwe oblicze swojego gacha dopiero jak jej posłał kilka kopniaków i dostała w twarz? Wybrała sobie partnera zdolnego do tego by ją skatować? To świadczy tylko źle o niej, że z takim towarzystwem się zadaje. Zadawanie się z damskim bokserem? Sama sobie wystawia opinię.
Dalej w swoim wpisie (przeczytaj http://saramay.mixer.pl)
* przekonuje, że całe pobicie *to tylko zabieg PR-owy mający na celu poprawienie sprzedaży płyt Rihanny. Co ona musi mieć w głowie, żeby snuć takie "promocyjne" wizje.